Dzisiejszy dzień jakiś taki ponury, szary i mglisty jest. Wstałam oczywiście późno, a jeszcze bym spała gdyby mnie mąż kubkiem pachnącej kawy z łóżka nie wywabił. Śniadania jakiegoś takiego odświętnego, wypracowanego oczywiście nie było. Był jogurt i banan, a teraz leniuchuję na kanapie z laptopem na kolanach. I tak będzie calutki dzień, w końcu jest niedziela...Może tylko pójdę na chwilę do mamy, o ile mi się nie uda wyłgać...Najbardziej lubię takie leniwe, spokojne niedziele spędzone w piżamie z książką. Wtedy odpoczywam i żyję naprawdę. Wtedy czuję, że nabieram dobrej energii i kwitnę. Taka już jestem, taka byłam i już się nie zmienię...Pamiętam, że już jako młoda dziewczyna czekałam na niedzielę, a później, gdy wreszcie nadchodziła, snułam się przez cały dzień niekompletnie ubrana, bez makijażu, szczęśliwa i błogo uśmiechnięta...
Nieznajoma52
15 grudnia 2013, 18:12Bardzo dobrze to rozumiem. Też tak lubię.
gilda1969
15 grudnia 2013, 15:09Można zamiast cukru użyć słodzika w proszku, szacuję, że około 10 łyżek. Polecam, bardzo dobry ten keksik jest:) A taka prawie piżamowa niedziela to piękna sprawa, oj tak:)))
ewakatarzyna
15 grudnia 2013, 13:57A po co się zmieniać. trzeba robić to co człowiekowi sprawia przyjemność. Ja strasznie dużo śpię i weekend w zasadzie przesypiam. Kiedyś obiecałam sobie, że nie będę tak marnować czasu, wstawałam wcześnie i była zła. Więc śpię sobie nadal do południa w weekendy.