Tytuł wpisu w pamiętniku odchudzania:
40 dkg mniej


Wstałam stosunkowo wcześnie, bo Krzysiek pojechał do centrum na zakupy i wszystkie poranne obowiązki spadły na mnie. Za oknem powitała mnie prawdziwa, przepiękna zima i prószący śnieg. Śniegu jest sporo i ścieli się nawet na jezdni, która przypomina dawne wiejskie drogi jakby stworzone do jazdy saniami. Jest pięknie jak w bajce, a ja takie scenerie bardzo lubię. Ciekawa tylko jestem kto odśnieży mi podwórko, a odśnieżone musi być, ponieważ i my i mama zapewne w tym tygodniu lub w następnym kupimy węgiel.
No chyba, że śnieg zdąży stopnieć co jest możliwe, bo przecież podobno nadchodzi odwilż...

Dietę trzymam i jem niewiele. Wybieram potrawy małokaloryczne. Zjadam dużo rzodkiewki, ogórków i kapusty kiszonej. Robię też Reiki i medytuję. Na wadze dziś było 40 dkg mniej. Waga spada mi jednak bardzo nierówno, bo w poprzednim tygodniu schudłam ponad 2 kilogramy, a w tym który dziś mija najpierw przytyłam 50 dkg, a później je zrzuciłam, tak że w efekcie nie schudłam nic. Mam też wrażenie, że jem zbyt mało białka, a to spowalnia metabolizm. Zobaczymy co dalej, ale chyba jednak od 1 lutego przejdę na krótko na jakąś dietę z większą zawartością białka czyli ryb i jajek np.
Cieszę się, że nie mam apetytu i nie męczy mnie głód. To dla mnie ważne, gdyż za ciągłą walką z sobą nie przepadam. Dziś w nocy śniły mi się ciastka i świeży domowy chleb. Najadłam się tyle, że jeszcze teraz czuję smak słodyczy w ustach...Jeszcze trochę medytacji, a przyśni mi się ucieczka przed grubą kobietą i to będzie znak, że schudnę...

Wczoraj do malowania nie miałam głowy, ponieważ Krzysiek wypełniał cały plik papierów w związku z przyjęciem do pracy. Kwestionariuszy i oświadczeń było 17 arkuszy formatu A4 i trochę mu to zajęło. Świat się kończy. Kiedyś jak ja jeszcze pracowałam w biurze to był 1 kwestionariusz w kadrach plus dwie lub jedna deklaracje PZU u mnie w rachubie i obiegówka i to było tyle. Nic dziwnego, że wszyscy teraz narzekają na biurokrację...

A na koniec wiersz i trochę muzyki dla duszy...

Zimowa baśń

urzeczona 

schwyciłam w dłonie 

tańczący płatek śniegu 

i błysk światła 

odbity od sopli 

rozdygotanych na wietrze 

chwila przebrzmiała ciszą 

szadź zalśniła świetliście 


pamiętasz 

zamarznięte jezioro 

chrzęst lodu 

i parę łabędzi człapiącą 

ku słońcu 


spójrz 

znów mróz pomalował szyby 

w kwiaty rodem z marzeń 

dotknij ich a spłyną łzą


zimowa baśń trwa









  • mefisto56

    mefisto56

    28 stycznia 2014, 19:44

    Witaj !!! U nas po d koniec tygodnia ma być już + 3stopnie !!!! Już mi się robi cieplej !!!! Pozdrawiam cieplutko !!! Krystyna

  • alicja205

    alicja205

    28 stycznia 2014, 17:17

    Dzieki za zaproszenie :) Podobają mi się Twoje wiersze, a muzyka piękna. Faktycznie taka dla duszy. Mysle, że to akurat taki kiepski czas na odchudzanie, bo zimno i organizm domaga sie kalorii. Też mi się często śni jedzenie..chlebek taki pachnący na przykład.. Ważne, że masz dobre podejście :)) Trzymam mocno kciuki za nas :))

  • Alianna

    Alianna

    28 stycznia 2014, 14:03

    Najważniejsze, że się trzymasz, a gruba kobieta, przed którą uciekasz, nich Ci się przyśni jak najszybciej :-)

  • fijka89

    fijka89

    28 stycznia 2014, 13:35

    Pięknie to wygląda tak zimowo i śnieżne. A dietę tez świetnie trzymasz. ;)

  • gilda1969

    gilda1969

    28 stycznia 2014, 12:59

    U nas też bielusieńo:)