Jeszcze nie całkiem doszłam do siebie. Z ćwiczeń nic nie wyszło. Może jutro. Dietę rozpoczynam jutro, bo zupki przyszły i mam nadzieję, że i tym razem zadziała. Dziś też cały dzień śledzę losy Sulejmana, a raczej kobiet z jego haremu. Trochę też czytałam i medytowałam. W nocy śniło mi się, że piszę wiersz, ale rano wszystko zapomniałam. Wena na malowanie i pisanie uleciała z wiatrem i czekam aż wróci. Pogoda nadal jest ładna - ciepło i słonecznie. Krzysiek wołał mnie dziś z kawą na dwór, ale nie miałam odwagi. Boję się, że to co mnie dopadło i tak długo trzymało powróci. Uważam teraz na siebie i sie z sobą pieszczę jak nigdy, bo nieźle mi ta choroba dała w kość...
Pszczolka000
24 marca 2015, 21:42Trzymaj się! ;)
irena.53
24 marca 2015, 12:32Dobrze, że powoli wracasz do zdrowia, czego I Tobie życzę z całego serca..... Mówisz,że się pieścisz ...- ale też solidnie pracujesz , przy kotach sporo roboty, a I na ogrodzie też jest co robić.... No, a chata ....przeciez też.... Serdeczności Ci życzę, pa....Będzie dobrze.....
araksol
24 marca 2015, 18:26Ostatnio mało działam....
gilda1969
24 marca 2015, 08:00Kawa w ogrodzie - czysta to przyjemność:)) Dobrze, że już coraz lepiej się czujesz, zdrowiej, bo wiosna już:))
araksol
24 marca 2015, 18:26Wreszcie mi lepiej...
brugmansja
23 marca 2015, 22:23Uwielbiam pić kawę w ogrodzie.
araksol
24 marca 2015, 18:24Też