Pogoda niefajna, zimno, brak słońca i strasznie wietrznie. Na dwór nie chce mi się wychodzić i codziennie przepalam w piecu. Dziś jednak wyjdę na chwilę do ogrodu, bo trzeba posadzić stokrotki, które wczoraj kupiłam. Może też poplewię trochę w truskawkach. Krzysiek będzie przygotowywał grządkę dla mamy. Wieczorem będę piekła pasztet z soi. Bardzo go lubię jeszcze z czasów gdy byłam wegetarianką. Od kilku dni usiłuję się przestawić na wcześniejsze wstawanie. Planuję chodzić spać przed 12 i wstawać gdzieś koło 9 rano. Jestem typowa sową. Szalenie trudno mi się usypia wcześniej niż o 2 w nocy. Męczę się, kręcę w łóżku i złoszczę, a usnąć i tak nie mogę. Ciekawe ile to jeszcze potrwa zanim oranizm i psychika się przystosuję. Wczoraj usnęłam o 2, dziś wstałam o 9 i już mi się chce spać. Masakra. Chyba zacznę pić zioła i robić zabiegi Reiki.
Nieznajoma52
21 kwietnia 2015, 16:29Trochę potrwało nim się przestawiłam, ale teraz chętnie chodzę spać po 22 i wstaję po 5. Całkiem dobrze z tym się czuję.
araksol
22 kwietnia 2015, 11:57nigdy nie błam skowronkiem....
Alianna
21 kwietnia 2015, 12:17U mnie dzisiaj cieplej. Słonecznie i mniej wieje. :-)
araksol
22 kwietnia 2015, 11:56:)