Tytuł wpisu w pamiętniku odchudzania:
Czwartek


Dziś trochę refleksji na temat twardych, zimnych, nieczułych ludzi. To niekoniecznie jest tak, ze są tacy od zawsze. Często pancerze przybrali, bo byli krzywdzeni. Nie chcieli cierpieć i dlatego są tacy. Trwaja w tym, bo sie boją zranienia i nie chcą stać sie ofiarami. Tak sie z tym zżyli, że te pancerze to ich druga skóra. Niektórzy robią źle, krzywdzą innych by sobie i innym udowodnić swoją twardość. Większość z nich może być już w takim stanie, że nie uda sie im pomóc. Nie każdy może im pomóc. Myślę jednak, że do niektórych sercem można trafić i wtedy zmienia swoje postępowanie, otworzą się. Nie wszyscy jednak są w stanie to zrozumieć i nie wszyscy chca sie zmienić. Niektórzy twardość w sobie lubią i upajają sie nią. Moim zdaniem twardość bardziej wspólgra z mężczyznami. Oni określają się jako męscy. Mogą nawet mieć powodzenie w niektórych kręgach i to ich utwierdza w tym, że twardość jest dobra, pożądana. Twarde kobiety nie są dobrze widziane. To wszystko może być związane z S. On jest DDA.

Zapisalam się warsztaty 12 krokowe dla DDD jakiś czas temu. Teraz nie wiem czy zrobiłam dobrze. Jest na poprzednich np kobieta która nienawidzi własnej matki. Matka jest już w podeszłym wieku, a kobieta nie zamierza jej pomagać, nie interesuje się nia i najchętniej by zerwała kontakt gdyby nie spadek po ojcu. Matka dała jej studia, dawała jeść, dała ubranie inne dobra materialne itd więc cos chyba jej zawdzięcza. O tym nie mówi. Nie mówi też o przemocy. Matka to zło wcielone, bo była skupiona na sobie- narcystyczna. Mnie ta kobieta wygląda na egoistkę stawiająca się na piedestale. Bardzo źle ja odbieram i nie pozwolę by te warsztaty zmieniły mnie w takiego samego potwora. Zostałam nauczona w domu, ze słabszym się pomaga. Ja to akceptuję i za nic nie zmienię takiego podejścia. W tym wypadku słabsza jest stara, schorowana kobieta.

Z jedzeniem sobie radzę, a raczej moja Siła Wyższa, którą wytrwale proszę o pomoc. W moje imieniny miałam poslizg, bo zjadłam nieco więcej niż planowałam, ale nie tyle by nazwać to kompulsywnych jedzeniem. To nie było z emocji, a po prostu nawyk typu jem, bo jest okazja. Nad nawykami muszę jeszcze popracować. Tak jak jem, tyle kalorii mam zamiar jeść do świąt o ile waga będzie spadać. Zależy mi na szybkim zrzuceniu wagi. Zeszło już około 9 kg, ale odetchnę gdy zejdzie jeszcze 4. Przy 84 kg ciśnienie mam normalne. Na razie jestem jeszcze koszmarnie otyła. To widać. Szczególnie brzuch jest olbrzymi i biust. Z wanny wychodzę, ale z trudem. Joga też utrudniona. Z chodzeniem nie mam problemu aczkolwiek chodzę teraz tylko na krótkich dystansach.

Mikuś tak lubi spacery i tak się do nich przyzwyczaił, że jak przychodzi pora to robi sie niespokojny. Biega i patrzy z  wyczekiwaniem, zagląda mi w oczy, stawia uszka i podnosi ogonek. Jest bardzo zadowolony gdy wkładam buty, bo wie że to już... Na spacerach ciągnie, ale tylko w jedną stronę. Gdy wracamy idzie juz spokojnie. Długo broniłam się przed spacerami, ale teraz nie wyobrażam sobie nie wyjść. Nie dla mnie. Dla Mikusia. Teraz mam wyrzuty sumienia, że Pikuś wychodził tak rzadko. On był jednak mniej ruchliwy. Wolał kanapę i spanie. Nie wyobrażam sobie juz duzego psa na łańcuchu lub w kojcu bez spacerów. Chyba bardzo cierpi. Widzę, że osoby starsze czy mało ruchliwe nie powinny mieć psów lubiacych ruch, bo nie dadza rady za nimi nadążyć. My za Mikusiem nadążamy, ale on jest mały. Gdyby to był pies duży i młody, ruchliwy nie dalibyśmy rady. Może w lecie uda się zabezpieczyć pod bramą, toby Mikuś mógł też biegać po duzym podwórku luzem. Mozna by go puścić, rzucać piłeczkę czy patyk...Byłby szczęśliwy...

  • mariposa04

    mariposa04

    8 lutego 2024, 21:09

    Super że przekonałaś się do spacerów i planujesz pozwolić biegać pieskowi po podwórku :)

    • araksol

      araksol

      8 lutego 2024, 22:13

      :) to dobre dla niego...

  • barbra1976

    barbra1976

    8 lutego 2024, 17:35

    A ja nie rozumiem, dlaczego dzieciństwa mają być wdzięczne rodzicom za zapewnienie bytu, skoro to rodzice te dzieci na świat powołują. Wdzięczna to ja jestem losowi, za to że mam mamę jaką mam, cudowną osobę. Która dała mi miłość i wsparcie. Ale rozumiem, że nie wszystkie matki zasługują na szacunek tylko dlatego, że są matkami.

    • barbra1976

      barbra1976

      8 lutego 2024, 17:39

      Nie wiadomo, co tam było, coś musiało być, skoro kobieta nie chce nic wiedzieć o matce. Może ją biła? Przypalała papierosami? Nie wiadomo. Takiej też bym nie chciała znać.

    • araksol

      araksol

      8 lutego 2024, 17:47

      przemocy nie było tylko narcystyczna postawa... Byt można zapewnić na minimalnym poziomie. Wtedy jeszcze nawet nauka do 18 roku życia nie była obowiązkowa, Tu rodzice dali studia... Nie musieli. Mogli pogonić po podstawowce do ZSZ i mieć łożenie z glowy

    • barbra1976

      barbra1976

      8 lutego 2024, 17:50

      Nie musieli. Chcieli, zrobili. Ona nie chce, nie robi. Jeśli to prawdziwy narcyz, to życie z takim człowiekiem to koszmar. Nad koszmary.

    • araksol

      araksol

      8 lutego 2024, 17:51

      co do wdzięczności za danie zycia. To ja jestem wdzięczna za życie i to co mi dali choć idealni nie byli...

    • barbra1976

      barbra1976

      8 lutego 2024, 17:58

      Ideałów nie ma. Też jestem wdzięczna, bo dali nam dużo miłości, fajne dzieciństwo na miarę możliwości. Traumę też dostałam i to nie byle pierdołę, ale staram się tego nie roztrząsać. Więc tak, moi rodzice zasługują na mój szacunek. I na wdzięczność. Ale nie wszyscy rodzice zasługują na cokolwiek. Tak samo jak nie wszystkie starsze osoby zasługują na szacunek tylko dlatego, że są starsze. Swoją drogą, jeśli ta kobieta rzeczywiście nienawidzi, to bardzo jej współczuję, niezwykle wyczerpujące to uczucie jest, taka czarna dziura energetyczna.

    • araksol

      araksol

      8 lutego 2024, 18:19

      ano właśnie. Jej trauma musi być wielka, bo sobie zycia nie ułozyla. Jest sama. Wiem że są też rodzice prawdziwi degeneraci. Oni nie zaslugują...

    • barbra1976

      barbra1976

      8 lutego 2024, 18:21

      A co to znaczy ułożone życie?

    • araksol

      araksol

      8 lutego 2024, 18:23

      według mnie to po prostu spokoje życie bez wstrząsów i większych problemów...

    • araksol

      araksol

      8 lutego 2024, 18:24

      a w tym sensie to partner raczej staly...

    • barbra1976

      barbra1976

      8 lutego 2024, 18:28

      A jak ktoś nie żyje z kimś, to znaczy, że ma życie "nie ułożone"? Nie wszyscy chcą być z kimś. Albo z kimkolwiek, byle nie samemu.

    • izabela19681

      izabela19681

      8 lutego 2024, 18:32

      stały partner nie gwarantuje szczęśliwego życia, czasami lepszy jest brak partnera niż męczenie dla zasady z innym człowiekiem

    • araksol

      araksol

      8 lutego 2024, 20:03

      wtedy nie mowi się o nie ułozeniu sobie zycia

    • barbra1976

      barbra1976

      8 lutego 2024, 20:50

      To jest w ogóle zdanie nie mające żadnego konkretnego sensu - ułożyć sobie życie.

    • araksol

      araksol

      8 lutego 2024, 22:13

      dla mnie ma sens

    • barbra1976

      barbra1976

      8 lutego 2024, 22:18

      Pisałaś dwie różne definicje. Czyli nic konkretnego, bo każdy sobie to rozumie, jak chce. A najgorsze właśnie to przeterminowane - oooj, sama, nie ułożyła sobie życia. Jakby człowiek sam w sobie nie miał wartości, tylko powinien się parować, żeby można jego życie uznać za udane. Kiedyś jeszcze dochodziło do tego - oooo, bezdzietna. Ta to dopiero była bezwartościowa. Na szczęście mentalność ludzi się pomału zmienia.

    • araksol

      araksol

      8 lutego 2024, 22:20

      tu nie chodzi o mentalność ludzi, a o to co wyplywa ze mnie. Ja cenie spokój i życie w stałym związku. To moje definicje i mój sens...

    • barbra1976

      barbra1976

      8 lutego 2024, 22:27

      To bardzo rozumiem. Też tak lubię.

  • sachel

    sachel

    8 lutego 2024, 15:28

    Spacery to super sprawa. Brawo

    • araksol

      araksol

      8 lutego 2024, 15:43

      no wiem:)

  • clio

    clio

    8 lutego 2024, 14:15

    I brawo za spacery z psiakiem, zwłaszcza przy takiej paskudnej pogodzie jak jest ostatnio.

    • araksol

      araksol

      8 lutego 2024, 14:30

      no chodzimy prawie codziennie...

  • clio

    clio

    8 lutego 2024, 14:15

    Jedzenie, ubranie i edukacja to jednak jest obowiązek rodzica, naprawdę wdzięczność za to że ktoś się wywiązuje ze swoich obowiązków to trochę nadużycie. Jeśli kobiecie brakowało miłości, bliskości, wsparcia w najbliższej osobie to nie dziwię się, że sama teraz nie chce obarczać się opieką nad starszą, schorowaną osobą jeśli nie ma między nimi żadnej więzi.

    • araksol

      araksol

      8 lutego 2024, 14:29

      to niech spelnia też tylko obowiązki. Czułości nie można wymagać...

    • clio

      clio

      8 lutego 2024, 15:38

      Wg polskiego prawa nie ma obowiązku opieki nad rodzicem, jest tylko obowiązek alimentacyjny, ale to już inna sprawa.

    • araksol

      araksol

      8 lutego 2024, 15:42

      a moralny?

    • BurzauJarmuza

      BurzauJarmuza

      9 lutego 2024, 08:44

      A moralne rodzica wobec dziecka? Podwójne standardy przebijają z tych wypowiedzi. Mogłabym się zastanawiać, dlaczego masz więcej empatii wobec Sebastiana niż miałaś wobec matki i syna - bo tak to z mojej perspektywy wygląda. Zastanów się, Agato, dlaczego postawa tej kobiety Cię aż tak bardzo uwiera.

    • araksol

      araksol

      9 lutego 2024, 14:26

      nad moją mamą i nad moim synem nikt się nie znęcał. Kaci to oni...Nad S znęcał sie ojciec...

  • Użytkownik4250924

    Użytkownik4250924

    8 lutego 2024, 12:41

    Myślę, że nie bez powodu akurat ta kobieta ci tak zapadła w pamięć, Agata. Wasze sytuacje są dość podobne, chociaż podjęłyście inne decyzje.

    • araksol

      araksol

      8 lutego 2024, 13:20

      no może tak...

  • izabela19681

    izabela19681

    8 lutego 2024, 11:27

    Agata, a Ty czytałaś pamiętnik Araksol? Czytałaś co ona pisała o własnej matce i o jej odczuciach wobec niej? ?Wypisz, wymaluj to ta kobieta z warsztatów, z którą nic nie chcesz mieć do czynienia.

    • araksol

      araksol

      8 lutego 2024, 11:52

      ja się na moją wściekałam ale nie zostawiłam jej samej. Miała pomoc do końca.

    • izabela19681

      izabela19681

      8 lutego 2024, 13:15

      No nie zostawiłaś, bo co by sąsiedzi powiedzieli... W Twoich opisach nie było ani krzty uczucia do Matki tylko wielki ciężar, że musisz do niej zaglądać.

    • araksol

      araksol

      8 lutego 2024, 13:22

      na sąsiadów to ja za bardzo nie patrzę. Był ciężar ale ja miałam wbrew pozorom trochę serca dla niej. Gdy maiłam lepsze dni to nawet ja wysłuchiwałam. Zal mi jej było. Był ciężar ale nie nienawiść i martwiłam sie o nią...

    • izabela19681

      izabela19681

      8 lutego 2024, 13:31

      Nie twierdzę, że tak nie było jak mówisz, ale tak to wyglądało z boku. W ten sam sposób może Ty odbierasz tę kobietę jak i my widziałyśmy Ciebie. Może jednak warto posłuchać i przemyśleć siebie.

    • araksol

      araksol

      8 lutego 2024, 13:41

      może i masz trochę racji...Może i ona inne decyzje jeszcze podejmie...

    • mysz9

      mysz9

      8 lutego 2024, 19:42

      Też odbierałam, że araksol swojej matki nienawidziła i tylko się rozglądała po sąsiadach, co powiedzą (w sensie: nie twierdzę, że tak było, tylko tak brzmiały dla mnie Twoje teksty, araksol). A jeśli chodzi o grupę, tamta kobieta tak ma i to niczyj interes. Idea rozwoju jest taka, że rozwijamy sami siebie tak, aby nam pasowało i nie zamartwiamy się, czy inni robią to samo.

    • araksol

      araksol

      8 lutego 2024, 20:06

      no ale ja nie wiem czy warsztaty nie dążą do wzbudzenia nienawiści wręcz, do egoizmu...

    • mysz9

      mysz9

      8 lutego 2024, 20:10

      Warsztaty (tak sobie wyobrażam) mają na celu zazwyczaj to, żeby pomóc w rozwiązywaniu swoich problemów. Własnych, a nie cudzych. Znam dziewczynę, która unika kontaktu ze swoją matką, uciekła przed nią za granicę i odmawia kontaktu. Ma swoje powody. Nigdy bym jej nie doradzała, żeby dała jej szansę, bo nie wiem co między nimi się stało. To, że mi jest z moją mamą dobrze, nie oznacza, że inni tak mają.

    • araksol

      araksol

      8 lutego 2024, 20:22

      niby to wszystko wiem. Pamiętam tez książkę o toksycznych rodzicach - poradnik jak sobie radzić. Po przeczytaniu poczułam niesmak...

    • mysz9

      mysz9

      8 lutego 2024, 20:40

      Jeśli poradnik doradzał odwrotnie, niż sama robiłaś, choć wcale tego nie chciałaś, to tak może być (gdy dociera do nas bezsens własnego postępowania, trudno się z tym pogodzić, szczególnie jeśli postępowanie miało nam coś zapewnić, np. szacunek w oczach innych ludzi, i nic z tego nie wyszło, tylko zmarnowaliśmy czas). Rozwiązywanie spraw rodzinnych to w ogóle trudny sytuacja i coraz mniej mam ochotę w tym temacie doradzać. Ludzie albo dorastają do głębszych refleksji, albo nie.

    • araksol

      araksol

      8 lutego 2024, 22:44

      no zobaczę jak sobie będę radzić na warsztatach. Czy nie zrezygnuje w trakcie. Trwają do 2 lat nawet. Spotkania raz w tygodniu i masa pracy własnej...

    • mysz9

      mysz9

      8 lutego 2024, 23:58

      Próbować zawsze warto. Kwestia jest taka, że w rodzinach DDD/DDA człowiek od najwcześniejszych lat wyrastał krzywo, w patologicznej atmosferze. I tego nie da się przeskoczyć przeczytaniem jednej książki, dwutygodniowym kursem albo jakąś krótkotrwałą ofertą. Żeby zmienić zachowania, które stały się naszą naturą, potrzeba motywacji i uporu. Większość już tak chodzi krzywa, bo prostowanie jest zbyt bolesne, albo niewykonalne. Życzę Ci samozaparcia.

    • araksol

      araksol

      9 lutego 2024, 17:23

      no zobaczymy. Ja nie czuję sie źle i jeśli to będzie zbyt trudne, zrezygnuję...

    • izabela19681

      izabela19681

      9 lutego 2024, 18:41

      Jak jest łatwo to nie warto, bo niczego się nie nauczysz. Dopiero jak jest trudno to warto podjąć wyzwanie.

  • 61HaKa

    61HaKa

    8 lutego 2024, 11:21

    A może w tej kobiecie znalazłaś swoje lustro?

    • araksol

      araksol

      8 lutego 2024, 11:53

      nie raczej nie...U mnie była też przemoc nie tylko psychiczna, a mimo to pomagałam...

  • Carmello

    Carmello

    8 lutego 2024, 11:11

    dlaczego na podstawie jednej osoby, która Ci nie odpowiada (i nie musi) uważasz, że powinnaś zrezygnować z całych warsztatów?

    • araksol

      araksol

      8 lutego 2024, 11:54

      nie zamierzam rezygnować. To tylko myśli, że moze mi być na nich trudno...