Tytuł wpisu w pamiętniku odchudzania:
wtorek


Dziś Mikuś nie chciał jeść w kuchni. Gdy wzięłam talerzyk do pokoju, żeby dać kotom, to je odgonił i sam zjadł. To jest sposób na niego. Często nie chce jeść, a gdy zobaczy zbliżające sie koty, warczy i zjada. Skaranie z takim psem w tym przypadku.

Kiedyś bałam się polegać na Sile Wyzszej, bo nie wiedziałam do czego mnie ona wiedzie. Dla mnie są siły dobre i złe. Mogłam przeciez zaufać złej. Bywa przewrotna i czasem obiecuje i mami. Teraz juz wiem, że moja siła wyzsza nie chce dla mnie cierpienia, smutku, bólu, choroby i jeśli mi podpowiada to tylko taką drogę, która wiedzie do dobra dla mnie i dla innych. Już wiem, że jeśli coś robię i czuję się z tym źle, niekomfortowo to to dla mnie zle. Już wiem, ze ona mnie wiedzie do zdrowej wagi, do dbania o siebie, do dobrostanu psychicznego. Uzyskanie wgladu w to, poczucie tego dało mi szczęście.

Nadal biorę udział w mitingach NA, ale w tym co ludzie mówią rzadko odnajduję siebie. Za długą mam już abstynencję, żebym się odnajdowała. Ja już nie walczę, bo nie muszę. Pozostał alkohol. Teraz juz tylko poł wina tygodniowo. Oczywiście mogę przestać całkiem pić tylko po co? Kroki sobie jednak chyba kiedyś zrobię, bo trzeba odreagować to cale zlo, które zrobilam innym gdy brałam psychodeliki.

Na starym dysku miałam program biblioteczny i na nim masę ebooków. Część pewnie przepadła, bo nie znajdę gdzie kupiłam. Tytuły niby mam...

Zaczęłam bardziej intensywną pracę z czakrami. Codziennie przyklejam sobie tygrysie oko albo cytryn na splot słoneczny. To czakra 3. Odprowadzam energię z czakry 5 i znowu śpię z ametystem na czakrze 3 oka. Czuję się lepiej psychicznie... kupiłam szafir na 6 czakrę...

Przedwiośnie


zanurzam twarz w chłodzie poranka

krok za krokiem

zdążam do cichego lasu

on jeszcze przysypia posapując tęsknie

drzewa śnią o wybuchającej zieleni

o śpiewie ptaków

to nurzając cienie

w błotnistych kałużach

to prężąc gołe gałęzie ku słońcu

jeszcze jeden dzień i jeszcze jeden

a ziemia odetchnie

i nieśmiało zazieleni się trawa

pączek na pędzie krzewu

uśmiechnie się do mnie

i młody listek ukłoni się światu

skąpany w kroplach deszczu

jeszcze jeden dzień...






  • equsica

    equsica

    13 lutego 2024, 16:51

    Piękny wiersz

    • araksol

      araksol

      13 lutego 2024, 17:20

      dziękuję:)

  • alhe11

    alhe11

    13 lutego 2024, 13:08

    Dobrze,że u Mikusia to niejedzenie to nie choroba, ale jakiś psi kaprys. A moż po rych spacerach poczuł się lepiej, jako Wielki Pies w tym domu , i chce rządzić ? Jako Główny Wielki Pies ma oczywiście prawo na jedzenie z misek swoich poddanych 😍😁

    • araksol

      araksol

      13 lutego 2024, 14:10

      no na to wygląda...

  • tara55

    tara55

    13 lutego 2024, 08:45

    Wiersz 👌

    • araksol

      araksol

      13 lutego 2024, 08:56

      dzięki:)