Tytuł wpisu w pamiętniku odchudzania:
Czwartek


Wczoraj deszcz i dziś deszcz ma ponoć być. Chcę dzisiaj sprzątnąć trochę u mamy. Mam do wyniesienia dywan i słoiki w worku. Trzeba wcześniej przestawić stolik i fotel. Nie wiem czy uda się w ciągu tygodnia posprzątać wszystko do worków. Smieci mają być zabierane w przyszły czwartek. Na razie czekają 3 worki. Jeszcze mogę dołozyć. Chciałabym to już skończyć w przyszłym tygodniu. Budynki gospodarcze odkładam na później. Będą chyba jeszcze 2 sezony roboty. Są 4 komórki, które zostaną i jedna do rozbiórki. Trzeba to ogarnąć. W komórkach jest sporo drewna, które pójdzie do pocięcia i spalenia. Jest złom. No i jest masa zbędnych rzeczy. Wczoraj udało się trochę drewna pociąć.

Ostatnio mniej pieniędzy wydaję, a więcej zbieram. To mi jednak przychodzi z trudem, bo nie mam impulsu do zarabiania. Oszczędności nim nie są. Gdy coś chciałam kupić to pieniądze musiały sie znaleźć. Impuls był, bo była potrzeba. Niby mogę zbierać na przyszłoroczne remonty, ale trochę cierpliwości mi brak. Jestem po prostu krótkodystansowcem. No i nie wiem. Zyć jako nierób nie bardzo mam ochotę. Coś sobie w głowie trzeba poukładać.

Jesień i zaczynam czuć kości oraz stawy. A to nadgarstek daje znać, a to ramię. Do lekarza się nie wybieram i leków brać nie będę. Reiki musi wystarczyć. Na razie pracuję intensywnie z kundalini reiki. To rozbudowany system, bo i DNA reiki, kryształowe reiki, diamentowe reiki. Wszystko trzeba przepracować. Dziś chcę oczyścic dom.

Sebastian pojechał i chcę wrócić do czytania. Mam do skończenia dwie pozycje nieco luźniejsze ale nie powieści. Później pójdzie coś z psychologii, bo mam nastrój. Nazbierałam książek i mam co czytać. Kupiłam jeszcze dwie, ale tanie i ostatnie...

Z Onusią trochę lepiej. Nie charczy już i zgrubienie mniejsze. Ropa z krwią przestała schodzić. Przy badaniu dotykowym czuć jednak, ze kość się zapadła. Niestety nadal nie je normalnie. Leki bierze, ale nie może w nieskończoność, bo szkodzą na nerki. Następna wizyta jutro... Wczoraj wypiła sporo mleka jak na nią z lekiem na energię... Dziś już nie chce jeść i widać, że cierpi. Już nie śpi zwinięta w kłębuszek i do Krzyśka na pieszczoty się nie zbliża. Czarno to widzę.

Gniazdko w łazience zrobione...

  • Noir_Madame

    Noir_Madame

    10 października 2024, 14:06

    Ja bym kociczke jednak uśpiła, po co przedłużać jej cierpienie. Skrócenie cierpienia to przejaw miłości do cierpiącego zwierzęcia.

    • araksol

      araksol

      10 października 2024, 14:14

      też tak myślę. Jutro chyba się zdecyduję...

  • izabela19681

    izabela19681

    10 października 2024, 09:13

    Moja Lucynka odeszła wczoraj o 22.00

    • araksol

      araksol

      10 października 2024, 09:19

      oj bardzo to przykre. Trzymaj się...