Oj tak, takie zamieszanie teraz, że moja aktywność fizyczna ogranicza się do spacerów, kiedy wysiadam np. 2 przystanki wcześniej z autobusu, żeby pójść na nogach. Na nic innego nie mam czasu. Ale dietę staram się trzymać- jako tako, żeby przetrwać te trzy najtrudniejsze tygodnie, a potem jak już ogarnę koniec studiów to wezmę się za siebie porządnie.
Dzisiejsze jedzonko:
6:00 dwa sucharki, kawa zbożowa
9:00 jabłko
12:30 filet z dorsza w panierce, kasza jęczmienna, warzywa na patelnię, herbata czerwona
17:00 budyń
20:00 trzy kromki razowego z serkiem białym, pomidorem i ogórkiem konserwowym, herbata zielona
ariadna22
30 maja 2012, 21:15to tylko jednorazowo takie marne śniadanie, bo o takiej porze często zdarza mi się przysnąć i za późno wstać, żeby robić normalne śniadanko. a swoją drogą kawa zbożowa z mlekiem to rewelacyjna rzecz na takie sytuacje, bo przez dużą zawartość błonnika naprawdę daje uczucie sytości, bo zapycha żołądek - nawet przy tak ubogim posiłku. no i zdrowa bardzo! ;)
justysia176
30 maja 2012, 20:23o widze ze mam podobnie jak BedzieLepiej ja tez bym padla na takim cieniutkim sniadanku, moze dlatego ze moja mama zawsze pilnowala zebym sniadania jadla zawsze i zeby byly syte. a menu pycha :)
BedzieLepiej
30 maja 2012, 19:03Dajesz radę z takim malutkim śniadankiem? Ja bym padła... raczej mam odwrotnie - śniadanie większe, kolacja uboższa. Powodzenia w dietkowaniu.
BedzieLepiej
30 maja 2012, 19:02Dajesz radę z takim malutkim śniadankiem? Ja bym padła... raczej mam odwrotnie - śniadanie większe, kolacja uboższa. Powodzenia w dietkowaniu.