Tytuł wpisu w pamiętniku odchudzania:
...Ja w wielkim miescie...


...chyba juz sie zaklimatyzowalam,zaczyna mi byc tu dobrze ,no czas najwyzszy!..Wczorajszy dzien nalezal do tych naprawde udanych,przyjechala do mnie moja byla sasiadka,bylo tak milo i przyjemnie,jak w raju,razem pichcilismy w kuchni,...gadalismy przy wspanialym winie prawie do rana,choc w wielu sprawach mamy odmienne zdanie,to jednak nie przeszkadza mam  to w niczym.Dzisiaj dzien wielkiego lenistwa i rozmow telefonicznych z cala moja polska rodzina,przez pare dni nie bede do nich dzwonic,bo pojde z torbami...,mialam zamiar dzisiaj odwiedzic corke mojej bylej dobrej przyjaciolki,nie wiem czy pamietacie jak sie cieszylam kiedy ona byla w ciazy,myslalam ,ze zostane przyszywana babcia,Ona nie ma ani dunskiej ani polskiej rodziny tutaj...zaproponowalam jej pomoc,ale ona z niej nie skorzystala...wydaje mi sie ze powodem byla odleglosc miedzy nami...jej wybor i jej decyzja,jestem dla niej niczym innym jak dobra kolezanka jej nie zyjacej mamy.24 w wigile jej syn bedzie mial rok w tym czasie,bylam u nich dwa razy,zapraszalam ich wiele razy do mnie,mowila,ze przyjedze ale nic z tego nie wyszlo,jej wybor...,tak sobie myslalam ze pojade do niej dzisiaj,kupilam prezent na roczek,ale zadzwonila do mnie,ze jej dzisiaj nie bardzo pasuje...czyli nie ma oczym mowic...Jutro pojde sobie na miasto,brakuje mi jeszcze jednego prezentu,byleby nie padalo, ale jak bedzie padac to i tak pojde.Zycze dobrego wieczoru.