Tytuł wpisu w pamiętniku odchudzania:
"Rycząca czterdziestka"


W zeszłym tygodniu skończyłam 40 lat i jak to się mówi z przodu krzesełko więc trzeba sobie troszkę usiąść. Tym samym zaliczam się już do grona osób którym trudniej jest zrzucić kilogramy z uwagi na wiek...zobaczymy jak będzie, ponieważ jestem pełna nadziei na osiągnięcie sukcesu. A jednak wydaje mi się, ze jestem teraz bardziej energiczna od kilku lat niż w czasach młodości. Waga idzie w dół i powoli zbliża się do 112 kg, jednak jak na razie nie zmieniam paska, aby to się unormowało.

Tydzień był niezwykle intensywny, jak dla mnie. Mimo pracy jaką wykonuję, a jest ona raczej pracą fizyczną udało mi się zrobić dwie przejażdżki poranne na rowerze. Zaliczyłam także wypad z dzieciakami do zoo i wiadomo , że pod górkę nie jechałam a szłam pieszo przez las. Mowa oczywiście o zoo w Krakowie. Byłam także dwie godzinny na basenie z czego półtora to było samo pływanie.

Ostatnio pływałam 4 lata temu i jakoś nie mogłam się przemóc, żeby na ten basen pójść. Chyba dopadło mnie to co nigdy nie stanowiło dla mnie bariery, a mianowicie mój wygląd i zbędne kilogramy i oczywiście skłonność do infekcji po wizycie na basenie.

 Jednak zrobiłam w swoim spokojnym tempie 1300 m i naprawdę jestem z siebie bardzo dumna. Myślę, też że wrócę do pływania na dobre przynajmniej raz w tygodniu, gdyż jak tylko zaczęłam poruszać się w wodzie przypomniało mi się jak bardzo kocham ten rodzaj ruchu i jak bardzo lubię pływać.