Ostatnio dodane zdjęcia

Sylwetka

Poprzednia Początkowa sylwetka
Obecna Obecna sylwetka
Cel Mój cel

O mnie

Przybrałam w rok ponad 10 kilogramów, chcę się tego pozbyć :)

Archiwum

Informacje o pamiętniku:

Odwiedzin: 581
Komentarzy: 15
Założony: 26 lutego 2017
Ostatni wpis: 28 lutego 2017

Pamiętnik odchudzania użytkownika:
artyda1

kobieta, 26 lat, Gryfice

163 cm, 69.30 kg więcej o mnie

Postępy w odchudzaniu

Najskuteczniejsze odchudzanie w Polsce.

Masa ciała

Najskuteczniejsze odchudzanie w Polsce.

Wpisy w pamiętniku

28 lutego 2017 , Komentarze (3)

Hm, no więc dzień zaczął się ekstra, ze względu na późniejszą godzinę zajęć zdążyłam zjeść porządne śniadanie! :D Tzn, kromkę ciemnego chleba z rukolą + pół plasterka sera morskiego + plasterek pomidora, no i jajecznica z dwóch jajek z odrobiną soli i pieprzu, na moje niedoświadczone oko było to około 320kcal i to chyba było dobre śniadanie, bo faktycznie do następnego posiłku nie odczuwałam głodu. Na drugie śniadanie złożona kanapeczka z serem morskim i plasterkiem pomidora + banan, około 270kcal. Niestety na obiady na razie nie mam wpływu prócz takiego ile go zjem, także mój panierowany schabowy z odrobiną smażonych z cebulką pieczarek, ziemniakami i łyżką kapusty kwaszonej z marchewką to około 500kcal. Na wieczór wypiłam z mamą kawę i zjadłam pół pączka z dziurką, jeszcze nie przekroczyłam na szczęście dziennej dawki węgli i tłuszczu, którego w pączku jest najwięcej (y) Pół pączka i kawa to około 150kcal, więc razem mamy... 1240kcal, z obliczen wychodzi ze na dzien przysługuje mi 1545, także, grejt (y) O kolacji jeszcze nie myślałam, ale na pewno coś lekkiego. A co do tematu, logując się tutaj w niedzielę waga pokazywała równe 70. W poniedziałek rano było to 71, załamka, a dzisiaj wchodzę na wagę i co? 69,3! Wiedzą wszyscy, że przecież waga waha się do 2kg, ale oko się ucieszyło kiedy znikła ta siódemka i dało mi to wielkiego, motywacyjnego kopa! Prawdopodobnie spada ze mnie w szybkim tempie woda, którą wlewam w siebie przez cały dzień :) Wczoraj zaczęłam tak jak mówiłam ćwiczenia, a mianowicie zrobiłam Skalpel z Chodakowską! Było ciężko, były małe przerwy, ale dotrwałam do końca, a skoro Ewka obiecuje pierwsze efekty po miesiącu ćwiczeń przynajmniej 3 razy w tygodniu, to koniecznie muszę sprawdzić czy mnie nie oszukuje ;-) Także dziś dzień drugi tego tygodnia. Obym tylko wytrwała pierwszy tydzień, rzekomo pozniej jest z górki... A tak nawiasem mówiąc, pisanie tutaj daje takiego samego kopa co zaginiona na wadze siódemka. Mimo, że moimi wypocinami zainteresowało się może max 5 osoób (które bardzo pozdrawiam i dziękuję jeszcze raz za wszystkie miłe słowa i rady), to czuje w sobie taki power, jakbym nie chciała zawieźć i tych, którzy coś powiedzieli i siebie i całej Vitalii, bo tutaj każdy wierzy w każdego:) Lecę wydrukować motywacyjną kartkę i powiesić sobie na lustrze, żebym codziennie pamiętała o co mi chodzi (jutro może dodam zdjęcie), poukładać dokumenty i robić prezentacje! Do usłyszenia kobietki! :*

+ Szkolę się w układaniu własnej diety, może moim domownikom też przypadnie do gustu, bo mama chce odchudzić również i tate :)))

27 lutego 2017 , Komentarze (4)

Pogoda u nas przepiękna!:) Wróciłam ze szkoły, miałam za sobą kanapkę z rukolą, serem morskim i pomidorem, jajko niestety się ugotowało, ale czas mnie naglił, więc na wieczór zrobimy z nimi sałatkę z kurczakiem wędzonym i ryżem. Na drugie śniadanie ok 11:00 jabłko i banan, bo posłuchałam rady swojej nauczycielki w-f która jako dietetyczka powiedziała: "Na drugie śniadanie możesz zjeść owoce, ale na przykład, nie jabłko albo banan, tylko jabłko i banan". :) W domu byłam około 14,  zjadłam miseczkę rosołku i siostra przywiozła krówkę... Dlaczego kiedy ktoś postanawia przejść na dietę dookoła nagle znajduje się tyle pyszności? Spróbowałam kawałeczek, ale tylko tyci tyci.. Najgorsze są w końcu początki.. Tata na drugie danie zrobił duszoną marchewkę z ziemniakami i cebulką + akurat na mnie czeka mała nóżka z kurczaka gotowana w rosole. Na razie wypiłam 0,7l wody, ale do wieczora raczej resztę dam radę w siebie wlać. Przyjęłam, że na razie powinnam wypijać około 2,5l dziennie, jak dla mnie to naprawdę mega dużo, ale w lodówce z filtrowaną wodą nie ma ogarniczeń, czasami leci tylko za zimna... (y) A co z tytułem? Miały być rowery, bo odebrałam malucha ze szkoły i chciał jechać na wycieczkę tak jak jeździliśmy latem, bo dla mojego 8 letniego braciszka słonko zaświeciło, to lato JUŻ JEST! I taki był plan kiedy tutaj siadałam, zaczynałam pisać, on odrabiał jeszcze lekcje itd, ale przypomniało nam się, że mój rower został u kuzyna na wiosce, bo raz wybraliśmy się trochę za późno i musieli nas odbierać autem. Sama jeszcze bym wróciła, ale jego bałam się trochę ciągać po nocy, zwłaszcza lasem. Także misje z rowerem zostawimy na inny ciepły dzień. Najlepiej na weekend. Dziś i tak bez aktywności fizycznej się nie obejdzie, obiecuje. Zwłaszcza po mega motywujących słowach, które dziś uslyszałam od członka mojej rodziny, którego nie widziałam kupe czasu: "O Edzia! Ale się spasłaś!" - powiedział Paweł z uśmiechem na twarzy przytulając mnie przy okazji. I co ja na to? Uśmiechnęłam się i powiedziałam "Wiem, wiem, ale już niedługo, to tak na zimę.." :) W środku niestety aż się zagotowałam, ale nie ze złości na niego, nie dlatego bo zrobiło mi sie przykro, tylko ze złości na siebie, że spróbowałam tej kurde krówki! Odpokutuję i posprzątam w pokoju. Zawsze miałam wrażenie, że porządek dookoła mnie świadczy o porządku w moim życiu, może faktycznie coś w tym jest. Jak mam wszystko poukładane to każda rzecz idzie mi sprawniej. Oby było tak w przypadku moich postanowień, tym razem się nie dam! :) 

26 lutego 2017 , Komentarze (8)

Cześć, mam na imię Edyta! Bardzo szybko przybrałam na wadze. Zrobiły mi się rozstępy na całych nogach, zaczynają pojawiać się też na "boczkach", o piersiach nie wspomnę. Boję się, że kiedyś będę wstydziła się wyjść na plażę, pokazać się swojemu partnerowi przy zapalonym świetle, czy ubrać obcisłą sukienkę.. Do tej pory zaczynałam i poddawałam się. Do dzisiaj. Dziś stawię temu czoła, nie odpuszczę i dam radę pozbyć się tych 15 kilogramów i nie dopuszczę żeby moja skóra pękła ponownie. Jestem jeszcze za młoda, żeby pozwolić się sobie tak zaniedbać. Najbardziej boli, kiedy patrzą na Ciebie bliscy i mówią, że widzą. Mój chłopak od jakiegoś czasu powtarza do mnie, że jestem jego "grubaskiem". Niby to urocze, a jednak kiedy ukochany zamiast wspominać o tym jak bardzo podobasz mu się w tej nowej sukience, patrzy na Ciebie i mówi "jak ślicznie wyglądasz pulpix" (bo też tak mój Pan M. zaczął na mnie mówić od jakiegoś czasu) wprowadza w mega zakłopotanie... I kiedy przypominasz sobie, że Twój mężczyzna 2 lata temu nie mógł się od Ciebie oderwać, tfu! Jeszcze rok temu nie mógł się oderwać, a dziś potrafi powiedzieć "jestem zmęczony kochanie", to coś tutaj nie halo.. Potrzebuje motywacji, miejsca, które mi pomoże i mojej... MAMY! Tak jest, potrzebuje mojej mamy, która pomoże mi w tym trwać, bo kto inny jak nie ona? Komu innemu dopiszę do listy ciemny chleb, awokado czy seler naciowy? Póki mieszkam z rodzicami powinno być chyba łatwiej :) A może łatwiej byłoby, gdybym miała w swojej lodowce tylko to czego ja potrzebuje, a nie kabanosy dla taty czy mleczne kanapki dla brata? No nic, tak czy siak nic na to nie poradzę, mogę tylko patrzeć na moje ulubione śledzie w sosie musztardowym, który przywiezie mój ukochany z pracy i myśleć jak chętnie rozkoszowałabym się ich smakiem... Jeszcze wczoraj po prostu bym je otworzyła i zjadła całe opakowanie sama, ale to już przeszłość, za jakiś czas będą mi się rozpływać w ustach w cheat day. Tak więc, dziś ostatni dzień ferii, dwa miesiące szkoły przede mną, matura, a do maja oby zniknęło chociaż te 7-8kg. Muszę ustalić jakie posiłki jem i nauczyć się liczyć kalorie... Więc co jutro na śniadanie?
Herbatka z cytrynką i 1 łyżeczką curku (słodzę dwie, więc się trzeba powoli odzwyczaić) + jedno jajko ugotowane na miękko (80kcl) + małą kromkę chleba pszennego z plasterkiem sera moskiego i pomidora ok (150kcl) 
Obym wstała i zdążyła to zjeść :D