po zakwasach powoli nie ma śladu, widocznie jakieś tam mięśnie które posiadam pod tłuszczem pracują :) i dodam że po treningach czyli jeździe na rowerku stacjonarnym 45 min i 100 pajacykach, mam napad endorfin i mega humor na większość dnia :) wczoraj zaliczyłam 2 razy rowerwk stacjonarny, po spacerku i ogarnięciu dzieci miałam normalnie ochote pojeździć :) heh w końcu wraca mi nawyk ze szkoły - cieszenie się aktywnością fizyczną. Serio w szkole uwielbiałam w-f, byłam jedną z lepszych ale po prostu lubiłam się ruszać. Potem ciąża jedna druga trzecia, pomiędzy nimi opychanie się byle czym, byle tłusto dużo i słodko, brak samodyscypliny i efekt końcowy jest jaki jest. I pomyśleć że kiedyś to nawet jeździłam konno. Córka teraz jeździ na koniu i ma z tego frajde, ja też bym pojeździła ale boje się że biedny koń może mojego ciężaru nie przeżyć :/ ale obiecałam córce że schudne i będziemy razem jeździć konno. No cóż chce dotrzymać słowa :) a że radość z ruchu wróciła i uhahana jestem po treningu jak dziecko w boże narodzenie to myśle że obietnicy dotrzymam i pojeżdże na koniu.
dietka spoko, wode pije w duuużych ilościach, cukru zero więc zostaje cierpliwość. W końcu schudne tyle ile zamierzam.
pozdrawiam!
matka.desperatka
15 lutego 2021, 09:38Dobrze Ci idzie. Fajnie jak aktywność fizyczna zaczyna cieszyć.
eszaa
15 lutego 2021, 06:44na pewno sie uda z takim nastawieniem. Jesli sie lubi ruch, jest łatwiej
AryaStark.wma
15 lutego 2021, 07:21Dokładnie :) pozdrawiam!