Tytuł wpisu w pamiętniku odchudzania:
Hmm...


Mam już zamontowany fotelik na rowerze, ale tylko raz mi się udało pojeździć i to nie za długo :( Pogoda pod psem, a jak było 2 dni bez deszczu, to znowu dziecko chore... Może następny tydzień będzie bardziej słoneczny. 

W środę sięgnęłam dna - o 12tej w nocy zeżarłam deser budyniowy męża, który zamiast schować do lodówki, nieopatrznie zostawił na stole w kuchni... Chyba lunatykowałam z przemęczenia, w gruncie rzeczy to zeżarcie bez świadomości mojej i męża się odbyło. A rano? Podwójne niezadowolenie: moje - jak stanęłam na wagę i mojego męża - jak zobaczył puste pudełko...