Co za dzień dziś był, w pracy totalny sajgon... uff dobrze że już weekend. Wróciłam z pracy i zrobiłam obiadek makaron z pomidorami, szpinakiem i serem feta. Porcja była ulala dużaaaa, nażarłam się tak że teraz boję się jutrzejszych pomiarów. A jeśli nic się nie zmieniło albo co gorsza poszło na plus Przede mną jeszcze trening, się pojadło to się spali (oby). Tak na pocieszenie i ku motywacji wrzucam fotkę z lipca, wtedy jeszcze nie wyglądałam tak źle, ale fakt faktem byłam po 8 dniowej głodówce nie ma lepszego resetu
Sadpotato
25 września 2015, 23:54teraz też źle nie jest więc nie przesadzajmy :)