Tytuł wpisu w pamiętniku odchudzania:
coś na orzeźwienie


Już czuję się troszeczkę lepiej,zjadłam obiadek czyli 3 łyżki pirre ,pulpeta w sosie pieczarkowym i sałata z vinegrettem,i plastrem camebertu.Pyszny obiad.A tak ogólnie to dziś zjadłam-wafel ryżowy,kiwi,nektarynka.jak na razie to wszystko.Wiem,że to mało ale jeszcze zjem miseczkę budyniu 0%.
Była oczywiście wojna domowa z Księżniczką,oczywiście poszło o kasę.Powiedziałam jej co myślę,ale tak kłamie,że masakra.A powiedziała mi,że jej się też tu za dobrze nie mieszka,więc ja jej na to to niech odda mi kasę i się wyprowadzi i obie będziemy miały spokój.
Mój już dziś dzwonił no i dobrze,powiedział,że zadzwoni wieczorem.Nawet nie wracałam do wczoraj.Powiedziałam mu ile od czasu powrotu schudłam no a on mi na to,że muszę jeść.A ja to,że jem.Gdyby on wiedział ile naprawdę ja jem.Przecież mu nie powiem,że jestem gruba i muszę schudnąć,że i tak nigdy nie będę taka chuda jak jego koleżanka.
Nie mogę być tak zazdrosna.
A teraz coś z tematu wpisu ostatnio kupiłam pyszną herbatkę z Liptona.Najlepiej mi smakuje zimna:)ma orzeźwiający smak.
A oto i ona.

                                               
Smacznego:)
  • karulek88

    karulek88

    24 stycznia 2011, 12:42

    ile to kobieta może zrobić dla faceta he eh no ale powolutku do celu... herbatkę za próbuje:-D