Po wczorajszej głodówce na wadze coś tam spadłoDzisiaj już normalny dzień diety.Śniadanie ;
-2 kromki chrupkiego,plaster sera i 2 pl martadelii
-obiad kalafior z odrobiną bułki tartej i masełka
-jakiś owoc gruszka,brzoskwinia
do tego dużo wody i herbaty zielonej
Ćwiczenia 20 min zaliczone.
I sukces od dziś zaczełam biegać, wstałam przed 7 i poszłam pobiegać po lesie.Dziś już dalej niż ostatnio.Pogoda w sam raz zbiera się na deszcz.Ale się spociłam -to dobrze. Jutro wybiorę się na basen. W czwartek ważenie, aż się tego boję,no zobaczymy jak będzie
lemoniadka
4 sierpnia 2009, 21:06Zazdroszczę ci tego biegania, też bym sobie najchętniej potruchtała trochę, ale nie mam gdzie. Nie ma to jak mieszkanie w centrum miasta...ahhh.
grubahela2
4 sierpnia 2009, 13:48Napewno będzi edobrze skoro się tak ostro wziełaś za sibie, dnia głodówki bym raczej nie przetwaął, a cwiczyć rano ćwizce owszem, ale w domu, biegac o 7 by mi się niechciało, a zresztą co ja bym zrobiła z maałą. Tzrymaj się.
morinho
4 sierpnia 2009, 12:31o siodmej to ja najwyzej pije kawe, podziwiam Twoja silna wole :)
scarlet86
4 sierpnia 2009, 11:36oj zazdroszcze Ci Twojej silnej woli!! ja zebym mogła pobiegać rano przed praca musiałabym wstac koło 4:( kto to widział o tej porze biegającą dziewczyne po lesie.. troche nawet bym się bała tak sama..