Tytuł wpisu w pamiętniku odchudzania:
06 08 2013


Szwagier Pan P

   
    Wczoraj oddzwonił do mnie, szlochając ( podejrzewam że to wódka płakała). W tle słyszałam gwizd pociągu - przestraszyłam się nie na żarty bo to troszkę daleko od nas do dworca i wiem że nad nim jest most ... Napisałam mu wiadomość że ma natychmiast wracać do domu i o synu i takie tam, w każdym razie zadziałało. Pojawił się, płakał i powiedział że nie mam go budzić poszedł się przespać. Mój Łukasz wrócił już z pracy, zjedliśmy obiad i nie budziłam go. Za jakiś czas słyszę zamykanie drzwi wejściowych do mieszkania. Potem się cofnął bo zapomniał telefonu. Powiedziałam zaczekaj zjesz coś, dokąd idziesz? On że na spacer. Wrócił jeszcze bardziej pijany. Łukasz się bardzo zdenerwował i powiedział że jeśli jutro wróci pijany to ma się wynosić z naszego mieszkania. Poza tym przychodził po papierosy, Łukcio powiedział że na chlanie miałeś to sobie kup! Oj same nerwy, a mieliśmy takie spokojne życie. Moja mama mówi, że to ja powinnam być czasami tą zołzą i postawić sprawę jasno i odesłać go do domu do żony a nie przyjmować i gościć. Może ma rację? Jeśli dziś będzie pijany to wystawiam go za drzwi! Ja nie po to uciekałam z dzieckiem przed alkoholikiem i sadystą z domu żeby znów na to patrzeć i narażać Adiego na powrót zacierających się wspomnień!


   Co do diety, trzymam się już dwa dni. Najgorsze początki potem pójdzie jak poprzednio. Po prostu trzeba się przyzwyczaić. Zakupiłam sałatę lodową, warzywa do kombinowania sałatek, również sosy tutaj jest taki wybór wspaniałych dresingów (oliwa z oliwek skomponowana z ziołami itp). Również więcej ruchu, cały czas staram się chodzić po mieszkaniu, mało siedzieć ciągle coś robię. Zaczęłam tańczyć, włączam muzykę i do dzieła. A wiecie czego ostatnio słucham Disco Polo stacji na dekoderze. Nie przepadałam nigdy za tego rodzaju muzyką ale na potańcówkach najlepiej się można wyszaleć. A ja w domowym zaciszu próbuję się rozruszać. Pamiętam jak za czasów młodości się szalało całą noc do samego końca i jeszcze na pieszo do domu parę kilometrów ... ach co to były za czasy. Wracając do ruchu, spacery i jeszcze planuję zakup hula - hop, nie ma nic lepszego na partie brzucha.


    No nic uciekam gotować do końca obiadek i jeszcze do banku muszę lecieć! Pa
  • livebox

    livebox

    6 sierpnia 2013, 17:36

    Wiedziałam,że z tym szwagrem tak będzie. Pijawka. Chroń Adiego przed nim.

  • ania4795

    ania4795

    6 sierpnia 2013, 16:31

    OJ ja bym postawiła sprawę jasno, masz rację Asiu nie po to uciekałaś żeby znowu wróciły stare wspomnienia.