Od jakiegoś czasu w mojej głowie, tysiąc myśli na minutę…. Jakieś 4 miesiące po rozwodzie poznałam na czacie pewnego Pana S. pisaliśmy,dzwoniliśmy do siebie i któregoś dnia nadszedł czas spotkania….Czy się obawiałam spotkania? Tak, jak każdy kto spotyka się z osobą z neta… Jednak na spotkanie zabrałam córkę, bo co poczułam się bezpieczniej? Może i tak… W sumie teraz z perspektywy czasu wiem ,że moje obawy były niesłuszne co do Pana S. Okazał się sympatycznym i przystojnym Panem…Rozmawiało Nam się dobrze, ba mi nawet bardzo dobrze..Był taką odskocznią, od tego co mnie spotkało. Może dlatego znaleźliśmy wspólny język, ponieważ Pan S. także był po rozwodzie…Nie wiem jako to wyszło,ale zaczęliśmy się spotykać, Pan S. przychodził po mnie do pracy……Przy Nim czułam ,że zaczynam żyć na nowo. Nasza znajomość jest dość specyficzna, niby byliśmy razem, to nigdy ze sobą nie spaliśmy. Dziwne co?! Ale Pan S. okazał się prawdomówny. Tak jak obiecał,że będzie grzeczny , taki też był. Co nie zmienia faktu, że nie żałowaliśmy i być może żałujemy tego do dziś… A dziś? Dziś łączy Nas przyjaźń……Ktoś pomyśli, jasne przyjaźń damsko -męska? Tak owszem, takie są Nasze relacje. Czy jestem zadowolona z Naszych relacji? Gdzieś tam w środku myślę,że nie. Pomimo tego,że obecnie jestem w związku, to jednak temat Pana S. dalej w moim życiu aktualny. Zna mnie jak nikt inny…