Tytuł wpisu w pamiętniku odchudzania:
Koniec gazu i nie tylko....


Ale pech heheh zaczęłam robić obiad i trach, gaz w butli się skończył.....a Pan M,będzie za godzinkę... ziemniaki na wpół ugotowane, kalafior ugotowany a filet w płatkach nawet nie zaczęty....To chyba jakiś pech dnia dzisiejszego. 

Mało tego... dziś miałam komisję lekarską ZUS.. kurczę ledwo siedzę, nie dźwigam, bo mnie boli kręgosłup.... Kilku specjalistów....i co? decyzją Starszej Pani z Zusu ( która powinna być na emeryturze ) mogę wrócić do pracy. Kurczę na cholerę pytania typu " gdzie Pani pracuje? " Na diabli takie pytania skoro wystawia mi zdolność?! Za tydzień mam rezonans, później kardiologa....psychologa z córką, druga ma dentystę.. później rehabilitację... i dobrze wiem ,że nie dostanę tyle dni wolnego... Pójdę dalej na L4 i po tym rezonansie wtedy zadecyduję, co dalej. A kumpela której nic nie dolega poszła na komisję i nawet na świadczenia rehabilitacyjne dostała :) i gdzie tu sprawiedliwość?????????????????????

Jeśli chodzi o rozmowę z Panem M? to nie odbyła się.... Liczę,że dziś z Nim porozmawiam, bo nie dożyję weekendu!!!!!!!!!!!!! Od środka mnie rozrywa.. Emocje biorą górę, niestety...

 Posiłkowo....hmmm śniadanko---- 2 kromki z serkiem kiri kiri, później Pan M postawił kebaba :( byłam wściekła po tej komisji. i zjadłam ale pół.... ( chyba żołądek mi się skurczył ) 

MIŁEGO DNIA