Tytuł wpisu w pamiętniku odchudzania:
Depresja... drugie imię..


Właściwie czym jest depresja?! 

Depresja jest zaburzeniem nastroju. Występujące w niej uczucia mają charakter nieprzyjemny, powodujący wycofanie z życia, utratę umiejętności przeżywania przyjemności, zainteresowania i innych pozytywnych stanów. Uczucia, które się w niej pojawiają mają charakter stały, niezmienny, a jeśli coś je zakłóca, to tylko na chwilę. W tle ciągle obecny jest smutek, bezsens, bezradność, poczucie winy, złość czy jakiś rodzaj odrętwienia i pustki.

Właśnie to zaburzenie...i zaczyna do mnie docierać,że padłam ofiarą depresji...To nie jest tak,że Ona przyszła nagle. Bo czaiła się długo...Tak na prawdę stany depresyjne zaczęłam miewać po rozwodzie...Później problemy z byłym mężem i tak się nawarstwiało. Strach przed tym czy uda mi się utrzymać dziecko. Czy uda mi się zapewnić Jej spokojny dom, szczęśliwe dzieciństwo...bezpieczny dom...Towarzyszyła mi pustka...mimo,że miałam obok siebie bliskich to czułam się samotna w swoich problemach...Tak na prawdę bałam i wstydziłam się o nich mówić. Jakieś pół roku po rozwodzie poznałam Pana S...i tak właściwie to On zna najwięcej moich rozterek, problemów, kłopotów...

Tak jak większość osób z depresją i ja miałam i miewam myśli samobójcze...Wiem to egoizm, głupota...Cały czas zbieram się na wizytę u psychologa...poniekąd te wizyty z córką coś mi dają...ale chyba nie na tyle, aby z tego całkowicie wyjść.  Zapytacie czy mam wsparcie u Pana M? Tak mam chociaż wiele przed Nim ukrywam...tzn wczoraj powiedziałam Mu że miałam myśli samobójcze... widział,że coś się ze mną dzieje i dopytywał...aż Mu powiedziałam to zrobił wielkie oczy...Powiedział mi,że martwi się o mnie i że by chciał mi pomóc...ale ja Mu na to nie pozwalam...Trochę i tak jest...że nie dopuszczam do siebie tej pomocy...że chciałabym sama z tym walczyć...jednocześnie wiem,że walka w pojedynkę nie ma sensu. Moje stany emocjonalne są tak skrajne,że czasami aż nie wytrzymuje sama ze sobą...Długo nosiłam się z myślą, aby o tym napisać...Takie publiczne wyrzucenie z siebie tego co Nas boli to też forma jakiejś terapii. Wiadomo każdy z Nas ma problemy, kłopoty...i nie zawsze u każdego jest z górki...Nie chcę tutaj robić z siebie ofiary, biedactwa....bo mimo tego wszystkiego, jakoś stąpam po ziemi...staram się...Być może uda mi się wyjść z tego samemu...z pomocą bliskich mi osób...

  • flaviadeluce

    flaviadeluce

    24 kwietnia 2016, 18:17

    Też w swoim życiu miałam epizod depresyjny który nasilił u mnie zaburzenia odżywiania. Okazało się, że spowodowany był przez niedoczynność tarczycy. Moze też powinnaś się przebadać

    • aska1277

      aska1277

      25 kwietnia 2016, 15:53

      hmmm to wykluczam... u mnie to podłoże jest zupelnie inne...i ja znam przyczyny...

  • Anka0511

    Anka0511

    23 kwietnia 2016, 23:54

    Doskonale cię koleżanko rozumiem! Dwa lata leczylam się! Ale uwierz mi bez lekarza nie przejdzie....idź i to jak najpredzuej! Zrób to dla Siebie !!!! Sciskam cie cieplutko

    • aska1277

      aska1277

      24 kwietnia 2016, 13:29

      Poszukam jakiegoś psychologa na NFZ bo prywatnie mnie nie stać...

    • Anka0511

      Anka0511

      24 kwietnia 2016, 16:39

      Ja chodzilam do psychiatry :(

    • aska1277

      aska1277

      24 kwietnia 2016, 16:56

      Chodziłam kiedyś do psychiatry ale powiedziała,że mi potrzebna pomoc psychologa ... bo ja muszę się wygadać...

    • flaviadeluce

      flaviadeluce

      24 kwietnia 2016, 18:18

      na psychologa z NFZu będziesz czekać miesiąc lub nawet dłuzej. Lepiej zainwestować w swoe zdrowie

  • eszaa

    eszaa

    23 kwietnia 2016, 23:04

    Sama nie wyjdziesz z depresji, bo tu moze pomoc tylko specjalista.Nie dopuśc do tego,zeby było jeszcze gorze, a bedzie jesli nie zaczniesz sie leczyc.Wsparcie bliskich jest wazne,ale leczenie ma jednak pierwszoplanową role.

    • aska1277

      aska1277

      24 kwietnia 2016, 13:28

      Wiem.... :(

  • saphira1

    saphira1

    23 kwietnia 2016, 21:18

    Znam ten stan, ze mną było już bardzo źle, wiedziałam że nie dam rady i poszłam po pomoc, od 8 lutego biorę seronil - antydepresant, aktualnie wracam do normalności, jest dobrze, uśmiecham się, wychodzę do ludzi, w końcu zauważam pozytywne aspekty mojego życia. Biorę 1 x dziennie, myślę że jeszcze trochę i będę go pomału odstawiała. Proszę idź do specjalisty, nie lekceważ objawów bo będzie coraz gorzej, daj sobie pomóc. Pozdrawiam Cię serdecznie :)

    • aska1277

      aska1277

      24 kwietnia 2016, 13:28

      Własnie to jest to,że myślę,że sama dam sobie radę...a poza tym dostać się na NFZ to masakra.... ale poszukam ...

  • Anika2101

    Anika2101

    23 kwietnia 2016, 20:06

    Przyko mi to nie jest łatwa choroba, niestety sama sobie raczej nie pomożesz musisz iść do psychologa, czasmi rozmowa pomaga ale czasem potrzebne są tabletki. Mój szef miał zaawansowaną deoresję nie leczona pogrąża bardziej potrafił przez 2 tygodnie nie wychodzić z domu i nie odbierać telefonów. Moja druga znajoma ma piękne życie p,bogactwo i ma depresję i z tęgo co opowiadała to są okropne stany i bez leków też myślała o samobójstwie. To może dotknąć każdego, idź do lekarza jak tak źle się czujesz. Uważaj na siebie buziaki xx

    • aska1277

      aska1277

      23 kwietnia 2016, 20:20

      Mnie jakos póki co trzyma dziecko...gdy mam takie napady to myślę sobie,że przecież Moja córka i tak jest już pokrzywdzona przez los nie mając ojca...a teraz by miała zostac bez mamy? i to mnie trzyma przy życiu...ale masz rację samemu ciężko będzie...