Ostatnio dodane zdjęcia

Sylwetka

Poprzednia Początkowa sylwetka
Obecna Obecna sylwetka
Cel Mój cel

O mnie

Chyba nieszczęśliwa, wciąż poszukująca. Zmotywowana!

Informacje o pamiętniku:

Odwiedzin: 2958
Komentarzy: 18
Założony: 19 listopada 2010
Ostatni wpis: 14 października 2014

Pamiętnik odchudzania użytkownika:
Baalbinka

kobieta, 35 lat, Lublin

176 cm, 104.70 kg więcej o mnie

Postępy w odchudzaniu

Najskuteczniejsze odchudzanie w Polsce.

Wpisy w pamiętniku

14 października 2014 , Komentarze (2)

Działo się. Za dużo się działo! 

Ostatni miesiąc był czasem wielu przemyśleń, tysiąca postanowień, czasem palenia za sobą kilku mostów i myślenia o sobie. Bo w końcu trzeba zacząć mówić JA, dla MNIE, nie tylko dla innych. Kolejne studia, doszkalanie, kursy, szukanie pracy, obranie kierunku, którym mam zamiar podążać już bez zastanawiania się. 

A dieta? Przyznam, troszkę zawaliłam... Postanowienie niejedzenia słodyczy utrzymałam, ale teraz już pozwalam sobie na maluteńkie grzeszki od czasu do czasu. Ale z drugiej strony-wciąż chudnę! Ruszam się, nie objadam, uśmiecham ;) I zaczynam słyszeć komplementy w swoim kierunku, że schudłam, że lepiej wyglądam, że "korzystnie zmieniłam włosy" (tak, usłyszeć taki komplement z usta znajomego, który jest na co dzień totalnym szowinistą to cud! aż mi głos odebrało... ;). Jest dobrze. Jest dużo lepiej ;)

Buziaki i do dzieła, dalej i dalej, wciąż do przodu Kochane :*

29 sierpnia 2014 , Komentarze (6)

Ależ się dzieje, ALEŻ się dzieje! Odkąd wzięłam się na dobre za oczyszczanie swojej karmy, za przyciąganie tylko dobrej energii, wszystko idzie tak jak powinno! Sukces za sukcesem, postępy w odchudzaniu, postęp w życiu osobistym ;) Chcę jeszcze więcej!

Dwa tygodnie temu postanowiłam sobie wyzwanie-zero słodyczy. I wyobraźcie sobie, że prawdopodobnie na 30 dniach się nie skończy. Kompletnie nie ciągnie mnie do słodkiego. Kompletnie! Wczoraj kolega z pracy świętował narodziny swojej pierwszej córy i nie mogło zabraknąć poczęstunku-torcik owocowy, torcik czekoladowy. Nie wypadało nie wziąć kawałeczka. Wzięłam! I zaniosłam do domu, bo sama tylko zachwycałam się zapachem owoców leśnych, bez ochoty spróbowania nawet małego kęsika ;) 

Jeśli chodzi o wagę, to leci, leeeeci! I powoli widać również efekty :) Od kilku dni słyszę od znajomych, że znikam, że widać ogromną różnicę, że powinnam zainwestować w nowe spodnie, bo stare wiszą mi na pupie (i to akurat uczyniłam-dwie pary spodni w rozmiarze 46 leżą w szafie i czekają na kolejny tydzień;). Nawet sobie nie wyobrażacie, jak ZAJ**IŚCIE się w nich czuję! 

Achy, ochy nic innego. Cały czas dzielnie, cały czas od przodu, cały czas z głową i silnym samozaparciem. Pomimo jednej kwestii... Poznałam mężczyznę. Nie będę się wdawała w szczegóły, ale mężczyzna ów komplementuje mnie na każdym kroku-że jestem piękna, że jeśli chcę, to mogę się zmienić, jeśli nie-jemu to wcale nie przeszkadza. Ważne, żebym ja się czuła jak najlepiej w swojej skórze. Ale ja chcę się czuć jeszcze lepiej! Chcę sie wcisnąć w ubrania w rozsądnym rozmiarze, chcę wyglądać w nich seksownie i nie musieć maskować fałdki tej czy tamtej. 

Wzdycham co chwilę. Uśmiecham się do siebie mimowolnie. Usmiecham się do innych! Co za stan.... ;)

19 sierpnia 2014 , Komentarze (1)

Niedziela, popołudnie. Dostaję informację, że znajomy z którym miałam iść na wesele jedzie na tygodniowe szkolenie na drugi koniec Polski-bo szef postawił ultimatum i wyjścia brak! Pomimo tego, że mnie uprzedzał,  że tak się stać może, chyba mi przykro... I z kim pójdę? Nie wiem! W pewnym sensie zamknęłam rozdział "studia", więc nie chcę ściągać nikogo przez pół Polski tylko na weekend, kontaktu ze znajomymi z czasów licemum nie mam. Poznanie kogoś? Nie ma szans! Z moim brakiem pewności siebie, z niekaceptowaniem mojego całokształtu, powiedzmy sobie wprost-atrakcyjności we mnie zero! I włączył mi się tryb myślenia. O sobie. 

I nakręcam się i nakręcam i nakręcam i dopnę swego! Za rok? Za rok będę fizycznie kompletnie inną osobą, będę przyciągała tylko dobrą energię, głowa będzie pracowała tak jak trzeba. Tak. Kierunek jest dobry, efekty są, czas włączyć tryb "masz w sobie to coś. będziesz miała jeszcze więcej".

A głowowe dumania spowodowały, że postawiłam sobie wyzwanie-ZERO słodyczy przez conajmniej miesiąc. Nawet Pani Joanna nie namówi mnie w pracy na kwałek szarlotki, nawet mama na ciasteczko do południowej kawy w niedzielę. Żadnych dżemów, czekoladek, herbatniczków. Finito! Zwiększam za to ilość ćwiczeń. Rowerowe, godzinne prawie-cardio minimum 5 razy w tygodniu, do tego MelB i popołudniowe prace domowe (wbrew pozorom wcale nie banalne-bo kaaaaaaaaaaaawał trawnika sam się nie wykosi, huśtawka nie wytrze i nie pomaluje i tysiąc innych zajęć same się nie zrobią;). 

Motywacja nie odpuszcza. Świetlana wizja przyszłości na wyciągnięcie ręki! Przyciągam pozytywną E i brnę do przodu, uparcie, konsekwentnie.

Buziaczki i bierzemy się do roboty Kochane! :*

8 sierpnia 2014 , Komentarze (4)

Ze stanu rewelacyjnego, poprzez depresyjny, dotrwałam do dnia obecnego! A dziś? Dziś mnie nosi, energia rozpiera, miliard myśli w głowie i tysiąc rzeczy do zrobienia. 

Ze względu na sporą ilość pracy w obecnym tygodniu zaprzestałam jazdy na rowerku, bo jak już dotrę ok 20 do pokoju to padam na łóżko jak trupek... Dieta? Jest. Grzeszki? Też są, przyznaję...Ale najważniejsze jest to, że nie opuszcza mnie motywacja do działania. Bo chcę. Bo zrobię to!

Przymierzyłam dziś sylwestrową sukienkę, którą miałam wtedy raz jedyny na sobie bo zdążyłam "urosnąć" w międzyczasie i wiecie co? Wygląda całkiem nieźle ;D Ależ się ucieszyłam! Będzie jak znalazł na wrześniowe poprawiny u przyjaciółki (o zgrozo, jestem świadkową... trzeba więc będzie jako tako się prezentować;).

Wiem, że jakość zdjęcia znów nie powala, ale warunki póki co są barrdzo polowe. Jestem w trakcie porządnych porządków, mamusina toaletka dotarła do mojego pokoju gościnnego, ale jeszcze nie zdążyła się złożyć do końca. Ale jestem już bliżej niż dalej ;)

Tak więc prezentuje się mój plan na dziejszy wieczór-walka z bałaganem, basen a po powrocie dłuuuuuga kąpiel, bo dość już szybkich pryszniców po męczącym dniu!

Buziaki :*

20 lipca 2014 , Komentarze (5)

Były wzloty, były upadki. Ale motywacja nie była jeszcze nigdy tak wielka! Działam więc. 

Pierwszy, taki serio serio tydzień za mną. Redukcja posiłków, wprowadzenie zdrowych nawyków i ruch, ruch, jeszcze raz ruch. Pokochałam swój rowerek nową miłością ;)

I w ramach dodatkowej motywacji wrzucam zdjęcia wieloryba, czyli siebie sprzed tygodnia. Dużo za dużo tu mnie! (Z góry przepraszam za powalającą jakość. I czystość lustra! Ale to jedyne, dobrze doświetlone, pamiętające czasy młodości mojej babci i mamy ;) Następnym razem będzie czyścioszek ;)