Tytuł wpisu w pamiętniku odchudzania:
Październik bez słodyczy


Jak co dzien , wieczorem , gdy wszyscy polożą sie spać , mam czas na przemyślenia . Właśnie zastanawiałam się , co zrobic , zeby pomóc sobie zrzucić wiecej , a tu sygnał dźwiękowy mojej poczty . Mam wiadomość . Otworzyłam - mail od corki z zaproszeniem do grupy , która podjęła wyzwanie pt. "Październik bez słodyczy". Nie lubię czekolady i lodów , ale ciasta tak - raz na jakiś czas muszę , no i kogel - mogel  -to moja najwieksza słabość. 

Decyzję podjęłam błyskawicznie . Wchodzę w to. Inni mogą , to ja też. Warto spróbować powalczyć z nałogiem . Moze waga okaże się łaskawa i drgnie w dół wiecej niz zawsze?

Zaprosilam też do walki dziewczyny z mojej grupy wsparcia . Ochoczo się zadeklarowały , wiec jest mi raźniej w towarzystwie Paulinki , mojej córki , Jasi , Hani i Bozenki . 

Bardzo trudno jest mi  oprzeć się pokusie , gdy na stole leżą i kuszą ciasteczka z kremem i marmoladą  , cukierki w szufladzie i 1 kg chałwy , którą kupiłam mężowi , bo lubi i zjada ze smakiem. 

Nic to . Postanowiłam choc raz wykazać się silną wolą i wytrzymać. Skoro do schudniecia wystarczy nie jeść cukru i nic , w przygotowaniu czego wykorzystano pszenicę ,  wiec spokojna głowa . Z mącznych wyrobów zrezygnowalam już dawno , to i ze słodyczami sobie poradzę. A kysz , a kysz...

Ciekawi mnie , jak inni sobie radzą ?