Niedziela minęła fajnie, na sportowo. Do 15-tej miałam ogarnięte treningi, bieganie z praniem, testowanie jazdy z namiotem, a później relaks. Film.
Przy okazji mogę polecić coś, co szczególnie mi się spodobało. Od dłuższego czasu się zabierałam za obejrzenie filmu CODA. Myślę, że szczególnie w tak kobiecym portalu jak vitalia, może się on spodobać. Jest to historia nastolatki, która wychowuje się w rodzinie, gdzie wszyscy członkowie poza nią są głuchoniemi. Ona sama zaś marzy o tym, by profesjonalnie śpiewać. Obowiązki rodzinne szkoła, lekcje śpiewu oraz praca przed szkołą nakładają się na siebie tak, że muszą oni, cała rodziną, zweryfikować, co jest dla nich ważne. Polecam. trailer spłyca calość do samej kwestii śpiewu, ale film ma w sobie więcej wartości.
Obejrzała też serial Moon Night. Marvela i super bohaterów odpuściłam sobie kilka lat temu, bo to już zrobiła się moda na sukces. Jednak Moon Night zainteresował mnie dzięki kanałowi na youtube - CinemaTherapy. Psycholog i filmowiec omawiają tam postacie z filmów i ich wybory fabularne. Świetny jest odcinek o Katniss Everdeen i filmie W głowie się nie mieści. Ich omówienie filmu Coco rozczula mnie na samo wspomnienie - chyba bardziej ni sam film. Mówią te o komediach romantycznych i dlaczego najlepszym romansem jest Duma i uprzedzenie. Omówili też zmagania psychiczne głównego bohatera Moon Night, co bardzo mi się spodobało. daniem psychologa ta dysocjacja, którą przechodzi Steven/Marc jest pokazana bardzo blisko prawdziwych dysocjacji poza filmami. Lubię filmy o psychologii to obejrzałam, egipscy bogowie zeszli dla mnie na drugi plan.
Trzecią polecajką dziś jest duński film Na rauszu. Czterech nauczycieli postanawia sprawdzić na sobie, czy życie naprawdę jest fajniejsze, jak człowiek jest lekko pijany. Początkowe dobre samopoczucie i większa odwaga jednak zachęca ich by kontynuować eksperyment na większą skalę. Można się domyśleć konsekwencji. Film jest o mężczyznach, ale niekoniecznie dla mężczyzn. Myślę że pokazane problemy bardziej dotyczą wieku i etapu w życiu niż tylko bycia mężczyzną. Życie rodzinne lub staropanieństwo dają w kość, praca przestaje sprawiać radość, traci się więź z bliskimi... dla nich odpowiedzią na te problemy stał się alkohol.
Google wysłało mi kolejne podsumowanie. Roku. Pineskami widać marcowy pobyt w Polsce, letnią podróż rowerem przez Holandię oraz rocznicę ślubu na Azorach. Ciężko będzie przebić takie rozjeżdżenie w 2023, ciężko będzie przebić tyle pozytywnych chwil i szczęśliwych momentów wśród znajo9mych, ale także we dwoje. Myślę, że na tegoroczny urlop zostaniemy w mężem w Holandii. Wybierzemy sobie jakąś prowincję i schodzimy ją z buta. Byłoby super.
Wbrew temu, co pokazują pinezki - nigdy nie byłam w Niemczech. :)
Google podsumowało te ruch ogólnie. Jego zdaniem przebiegłam tylko 376 km [było 655 km]. Roweru było 2 tys km.
Korzystając ze światła słonecznego, poszłam pobiegać. Dystans mi się już wydłuża w treningach z treningbiegacza.pl, więc musiałam obrać inne kółko. Zobaczyłam więc pole tych traw. Za wsią mamy firmę, która produkuje przybrania do bukietów. Mieli tam więc trochę takich ozdobnych wiechlin.
Zrobiłam 8 odcinków jednominutowych. Początkowo myślałam, że wskoczyłam już na 2 minutowe biegi i oszczędzałam siły, ale potem już trochę przecisnęłam. Pamiętam, jak robiłam ten plan treningowy kiedyś i gdy wyszłam z etapu interwałów to mi się nudziło strasznie. Że fajne były treningi chodznone, a potem, gdy się tylko biegło to nagle motywacja padła mi kompletnie.
Po bieganiu postanowiłam spróbować załadować namiot na rower. Myślałam, że mam dwie pozycje do wyboru, ale szybko się okazało, że pozycja wzdłuż roweru odpada. Środek ciężkości namiotu jest poza bagażnikiem, czyli namiot spadnie. Gumy zaciągnięte na nim ledwo dają radę. Wtarganie namiotu na rower to te robota dla dwóch osób, bo zanim się go przywiąże to jest za chybotliwy na lekko przekrzywionym rowerze, który stoi na nóżce.
Zostaje więc opcja w poprzek. Ściągnęłam go pasami i zaciągnęłam klamrę. Z tak zabezpieczonym ładunkiem przejechałam kółeczka po wsi i zaliczyłam kilka hopek. Namiot trochę się przesunął na stronę, bo jeden z pasów się zsunął. Poza tym jechało się ciężej - wrzuciłam bieg silnika na tour jak podczas wyprawy - i czuło się zarówno wiatr jak i wzniesienia. Choć przyznam, że wzniesień u mnie we wsi to jak na lekarstwo. Wiązanie pasa utrzymującego namiot to też była zabawa. dziad nie ma też mechanizmu puszczania klamry zaciskowej, więc jak się porządnie ten pas nawinie, to potem ciężko go popuścić. Muszę się więcej z tą klamrą pobawić, bo to nie jest bardzo prawdopodobne, by nie miał on żadnego sposobu na luzowanie grzechotki, która zaciska pasy....
Podstawowe rzeczy do zabrania to namiot, śpiwór, karimata i jak rok temu 2x hamam. Lubię te ręczniki, bo poprzednio robiły nam one za poduszki, koce, ręczniki, a przyjaciółce nawet i za kołdrę, bo w jednym miejscu było za ciepło na spanie pod pościelą jak i śpiworem.
Po eksperymentach podzieliłam się wątpliwościami z przyjaciółką. Powiedziała, że co tam, damy radę i że ona może wieźć namiot. W zasadzie to nie pomyślałam o tym, że można jej oddać tego klamota. Ale jak będziemy się zmieniać to też będzie okej. Nie wiem czemu w głowie układałam to cały czas, że będę to wszystko sama wieźć...
Przed obiadem był jeszcze trening. Chyba wymienię sobie jakieś ćwiczenia, poza tym, że miałam dodać pompki. Dokładam wciąż obciążników, a nie wiem, czy umiem zwykłe pompki zrobić.
Wieczorem docinałam passe partois do zdjęć na spotkanie klubu. Dawno nie bawiłam się tyle papierem. Po kilku nieudanych próbach, wycięłam ramki takie, że nie wstyd pokazać. Miałam w poniedziałek wziąć z klubu więcej resztek papieru do docięcia, ale zapomniałam.
Niedziela była naprawdę udana. Pierwszy tydzień roku był więc super.
beaataa
10 stycznia 2023, 18:36Umęczysz się z tym namiotem. Bo jeszcze inne rzeczy dojdą. Postaw go w ogrodzie na deszczu całą noc, najlepiej żeby wiatr był mocny, złóż go potem i przejedź się z taką bułą pod wiatr tak że 30 km. Dołóż inne rzeczy do sakw. I dopiero decyduj.
PACZEK100
10 stycznia 2023, 12:16Serial chętnie obejrzę w wolnej chwili. A tak poza tym to podziwiam za te bieganie i rower jeszcze z takim ładunkiem!
Babok.Kukurydz!anka
10 stycznia 2023, 15:51na razie to był tylko jeden kilometr dookoła wsi ;p gorzej jak na trasie 60km będzie ciężko ujechać. Wczoraj rozładowała mi się bateria w rowerze, a ja mimo braku bagażu ledwo do domu dojechałam.
Julka19602
10 stycznia 2023, 10:35Witaj. Żeby chociaż połowa ludzi miało w sobie tyle zadowolenia i radości z codziennie wykonywanych czynności to świat byłby ładniejszy. Po przeczytaniu Twojego wpisu chce się działać. I dobrze bo przede mną mnóstwo zadań do realizacji. Pięknej wyprawy z koleżanką, a dziś miłego dnia, pozdrawiam. :))
Babok.Kukurydz!anka
10 stycznia 2023, 11:06Dziękuję. Będę fajnie dziś. Zostałam w domu, bo mnie wczoraj emeryci wymęczyli. 😎
fit_gocha
10 stycznia 2023, 09:12Ciekawie bardzo tu u Ciebie. Szczególnie ten kanał na yt mnie zainteresował, zerkne chyba dzisiaj po poludniu:) a ta aplikacja do biegania to co to? Pozdrawiam:)
Babok.Kukurydz!anka
10 stycznia 2023, 10:14Oprogramowanie do zegarka garmin. Connect.