Tytuł wpisu w pamiętniku odchudzania:
Rośliny w domu


jakiś czas temu pocięłam rośliny i wkopałam do ogródka większe części, a sadzonki odcięte od nich wzięłam do domu. Początkowo myślałam, aby wziąć do domu tylko małe części i trzymać je w doniczkach o średnicy 9 cm, ale wiele z tego, co udało się wyciąć było dość ładnie rozbudowane z korzeniami spichrzowymi, więc musiałam użyć dużych doniczek. Przy okazji zniosłam na dół wszystkie rośliny, aby te w których jeszcze jakiś czas temu były ziemiórki, nie zeszły się z tymi, które ziemiórek nie mają. Nie potrzeba mi większej plagi w domu niż była rok temu. Przy okazji przesadzania, postanowiłam rozmnożyć moją begonię. Kupiłam ją ponad pół roku temu i się świetnie wzmocniła, ale za jakiś czas przerośnie kolejną doniczkę, to mogę sobie przygotować w międzyczasie młode rośliny na wymianę. Begonie domowe można rozmnażać z liści. W tym celu obcinamy liść z około 1-1,5 cm ogonkiem, który zanurzamy w ukorzeniaczu. Liść przykładamy do wilgotnej ziemi tak, aby dolną częścią blaszki jej dotykał. Pierwszy tydzień lub dwa można trzymać te rośliny w ciemności. Ja schowałam szklarenkę do szafy. Później można dać do światła, ale najlepiej nie na bezpośrednie słońce. Po miesiącu lub dwóch, w centrum liścia powinny wyrastać nowe pędy. Można odczekać jeszcze trochę, aż korzenie będą wyraźnie trwałe i mocne i wówczas przesadzić po 2-3 liście do jednej doniczki. Z czasem rożna rozrywać splątane pędy i dawać do osobnych doniczek.

Zostawiłam na weekend, kiedy byliśmy w Polsce, alstromerie w szklarence w ogrodzie. Chciałam aby deszcz ich nie zmoczył, a żeby miały trochę cieplej, a przy okazji, aby świeżo posadzone rośliny nie złapały ziemiórek będąc na zewnątrz. Niestety zapomniałam, że wilgoć + ciepło = grzyb. Wniosłam więc je do środka i ustawiłam w pralni, gdzie chodzi maszyna pochłaniająca wilgoć. Alstromerie są dość wytrzymałe – jest więc szansa, że żywa roślina jest gdzieś pod spodem – alstromeria tworzy łodygi pod ziemią – i skiełkuje na nowo, jak się trochę wzmocni. Nie podlewam, nie ruszam, dam jej szansę. Mam nadzieję, że do urlopu się wyklaruje, co będzie dalej, bo muszę wyciąć z ogrodu kopie zapasowe, jeśli nie przeżyją.

W Większości udało się wyselekcjonować mocne rośliny z kilkoma stożkami wzrostu. Daje to spore szanse na przeżycie, a także będę mogła je pociąć na wiosnę i dać do większych doniczek – może nawet wymiksować kolory?

W końcu zakwitł mi zółty! Po ponad roku! Niestety jest też to zła wiadomość, bo okazało się, że nie jest to unikat. Taki sam żółty przeżył u kolegi, a później dał mi on swoje rośliny na zimę. Mimo to cieszę się, bo cały miniony rok ta roślina wyglądała jakby nie miała zamiaru przeżyć.

W samym ogrodzie zaś wszystko w najlepszym porządku. Sztorm połamał mi chryzantemy oraz dalie, ale alstromerie mają się super. Odmiany Majestic trzymają się kupy, choć czerwona nadal nie chce kwitnąć.

Pomidory nadal rodzą. Nie damy rady zjeść wszystkiego przed wyjazdem. Jem pomidory w pracy i w domu jako przekąskę. Ostatnio jadłam pokrojone pomidory zamiast słodyczy do filmu.

Trochę się boję jechać na urlop, bo zostawiam moje rośliny. Te w ogrodzie przeżyją bądź nie – za dużo wpływu na to mieć nie będę. Do tych w domu przyjdzie kolega, ale to też trochę mnie stresuje. Rok temu przychodziła koleżanka i zapomniałam jej powiedzieć, że rośliny są też na drugim piętrze. Na szczęście były tak solidnie podlane, że wytrzymały dwa tygodnie bez problemu.