Tytuł wpisu w pamiętniku odchudzania:
Plażowanie



Po szlaku monte Ventoso musieliśmy odpocząć. Albo to starość albo ten upał. W niedzielę więc tylko mały spacer na plażę i opalanie się. Marsz zajął nam niecałą godzinkę, bo postanowiliśmy odwiedzić plażę za miastem (w mieście mamy 3 plaże). Z dotychczasowych, ta spodobała nam się najbardziej. Była też najmniej zatłoczona.

Godzinkę marszu z powrotem i szybki prysznic później, wyszliśmy na kolację. Najpierw jednak posiedzieliśmy na placyku przy nabrzeżu, sącząc białe wino. W restauracji zjedliśmy małże w pomidorach, koktajl z krewetek oraz okonia morskiego na pół.

Na koniec dostaliśmy szoty na koszt lokalu. Bardzo fajny likier ziołowy. W drugiej rundzie dostaliśmy też wersję zmieszana z espresso. Jeszcze lepszy! Kupimy go sobie raczej do domu.

Na dziś plan na krótki szlak. Coś dla ruchu, ale co nas nie wykończy. I tak źle sypiam.