Tytuł wpisu w pamiętniku odchudzania:
This is Sparta! :)


Hej:) 

Swoją przygodę z odchudzaniem traktuję jak pracę. Pracę, której wyhagrodzeniem jest zdrowa i szczupła sylwetka. 

Zła wiadomość jest taka, że to praca 24/7. 

W XIX wieku "odkryto" ośmiogodzinny system, który do dziś uznany jest za najzdrowszy :

- 8 h pracy 

- 8 h odpoczynku 

- 8 h snu. 

Taaaa. W dzisiejszym świecie to nierealne. Bo też pracowałam na zmiany. Bo zdarzały sie zmiany... 15 h!!! (nie w Polsce). Bo mam dziecko (hłe, hłe - 8h odpoczynku). Ale cóż, pomarzyć wolno :) 

Tak czy inaczej staram się traktować odchudzanie profesjonalnie. Myślę, że podejście do tego tematu jest najważniejsze. Myśliwski (taki polski pisarz, polecam) napisał kiedyś w "Kamieniu na kamieniu", że najtrudniej zacząć. Najpierw działa serce, potem głowa, a następnie prowadzą nogi. 

Moje nogi poprowadziły wczoraj do: 16 minut pilatesu plus 40 min na rowerku z obciążeniami 0,5 kgx2 na nogach. Realizacja diety - 100%.

Zastanawiam się nad wprowadzeniem takiego tradycyjnego dzienniczka ćwiczeń - mam na myśli w zeszycie. Widziałam u Was takie zdjęcia z kalendarzowym rozpiskiem. Tylko czy to pomaga... Hmmmm