Zatem wszystko od nowa.Czuję się jakbym szła na bitwę:). Czy mam strategię? I tak i nie. Nie ponieważ nie mam obliczeń typu x kg na tydzień lub coś w tym rodzaju. Tak- ponieważ nie będe omijała w posiłkach węglowodanów złożonych np.kasza, soja lub inne do obiadu, razowy chleb do śniadania i na kolacje owsianka lub coś. Pozwala mi to utrzymać podjadanie w ryzach. Zapisuje co zjadam. :) Nie jestem z tych co tyją z niczego:). Jem za dużo i mam za mało ruchu - odkryłam Amerykę? Do tego bilansuje na nowo ilość jedzenia- do ok 1500 kalorii na dzień.Od kilku dni siadam na rower treningowy pedałuje przez 10 km. Niby wszystko takie proste i dostępne ale zarazem jakie to wszystko trudne:). W piątek dzień pomiarów.Czekam.:) Najważniejszym w tym wszystkim jest - START - ja wystartowałam...tyle,że po raz kolejny:) ale po raz pierwszy z całą Rodziną:). Dlaczego? O tym kolejnym razem.
gretka54
23 listopada 2011, 21:32Tez nie jestem zwolenniczka radykalnych diet,to bez sensu....potem po zakonczeniu diety jo-jo murowane.
bamaka
23 listopada 2011, 00:27Dziękuję Margolcia:)
.Margolcia.
23 listopada 2011, 00:20Trzymam kciuki, najwazniejsze to chęci i faktyczna świadomość ze nie istnieje dieta cud, ani pigułka cud :-) wierze że sie uda!