Tytuł wpisu w pamiętniku odchudzania:
Moja historia. Wieczne odchudzanie. Kompulsywne
objadanie się.


Jak do tego doszło? 

Jak to się stało, że w moje życie wkradło się objadanie?  W wielkim skrócie chcę sobie ogarnąć moje całe jedzeniowe życie, może pomoże mi to uświadomić sobie przyczynę? 

Zacznę od tego, że od dziecka byłam grubaskiem. Nigdy w swoim życiu nie miałam momentu kiedy byłam szczupła. Do szóstej klasy szkoły podstawowej za bardzo nie przeszkadzał mi ten stan. Na szczęście lub nieszczęście moi rodzice zorientowali się wtedy, że spora nadwaga, a być może nawet otyłość nie jest dobra dla mojego zdrowia i postanowili coś z tym zrobić. Sami nie podęli się tego ciężkiego wyzwania jakim jest ograniczenie dziecka w jedzeniu niezdrowych rzeczy i wysłali mnie do sanatorium odchudzającego, gdzie przeżywałam męki, mając 12 lat, sama z dala od domu. Trwało to miesiąc, schudłam 8 kilogramów i gdy wróciłam do domu, w około pół roku przytyłam wszystko, a nawet więcej... W gimnazjum już sama chciałam pozbyć się zbędnych kilogramów, wiedząc, że mnie oszpecają i czynią nieatrakcyjną. Zaczęła się wtedy walka z wiatrakami. Jedna dieta za drugą, mnóstwo nieudanych prób. Jedyne z czego mogę być dumna w tamtym okresie, to to, że zaczęłam się więcej ruszać. Odkryłam siłownię, zumbę, bieganie. Ale mimo moich usilnych starań nigdy nie osiągnęłam celu. 

W liceum nastąpił niewielki przełom. Zmotywowana wizją wycieczki klasowej do Grecji schudłam około 15 kilogramów, co uważam za na prawdę wielki wyczyn. Patrząc na to teraz jestem z siebie dumna za to, co udało mi się samej zrobić. Byłam systematyczna i konsekwentna, teraz nie umiem tych cech w sobie odnaleźć. Przez jakiś czas ta waga się utrzymywała, cały czas przez moje życie przewijał się ruch. Większy lub mniejszy ale był zawsze. Myślę, że około 4 lata utrzymywałam w miarę stałą wagę około 70 kilogramów, która wahała się o kilka kilogramów, zależnie od pary roku itd. 

Kolejny etap w moim życiu to studia. Na początku było w miarę stabilnie, ale dalej z nadwagą. Jednak chęci i motywacja drzemały gdzieś wewnątrz mnie, co pozwalało mi na jakieś działania, nawet w miarę skuteczne. Coś się ruszało w pozytywną stronę. Na drugim roku poznałam chłopaka, który ogromnie mi pomógł w mojej drodze. Poprowadził mnie w treningu na siłowni, pomógł w ułożeniu i utrzymaniu diety. Wtedy moja waga bardzo się ruszyła i na prawdę byłam bliska uzyskania wymarzonej wagi i sylwetki. Niestety, kiedy zaczęło się między nami psuć, zaczęłam sobie odpuszczać. Wprawdzie schudłam wtedy dosyć sporo, moja waga dochodziła do około 62 kilogramów, to nie było to do końca zdrowe. Dieta opierała się na 1200 kcal i codziennych wizytach na siłowni. 

Dzisiaj już wiem, że nie chcę tego osiągnąć w ten sposób. Nie chcę za wszelką cenę trzymać tych kalorii i zajeżdżać się na siłce. Po prostu chciałabym ustabilizować swoją relację z jedzeniem. Mam świadomość, że na chwilę obecną jest ona niezdrowa, a powodem tego może być cała moja historia związana z odchudzaniem. Obecnie potrafię się objadać bez ograniczeń kiedy tylko mam gorszy czas lub po prostu mi się nudzi. Bardzo tego nie lubię i chciałabym to zmienić. Mam nadzieję, że w końcu mi się to uda.

  • ala....

    ala....

    11 lipca 2019, 12:39

    Wez sie po prostu skup na zdrowiu, dobrym samopoczuciu, kondycji. Wywal z glowy te mysli ze musisz schudnac np 15kg w 2 miesiace czy cokolwiek. Zacznij po prostu zdrowo żyć dla siebie. Nie oczekuj cudownych wynikow, nie skupiaj sie tak na nich. One z czasem przyjda jak się uwolnisz z tej presji. Sa 2 drogi - akceptacja takiego stanu albo zmiana. Też przez to przechodziłam, powodzenia :

    • Barbarossa2014

      Barbarossa2014

      13 lipca 2019, 17:10

      Masz rację. Tak właśnie chciałabym to sobie w głowie poukładać. Niestety nie jest to łatwe, ale mam nadzieję, że w końcu się uda. Dziękuję za wsparcie :)

  • ZdrowieJestGit

    ZdrowieJestGit

    11 lipca 2019, 11:38

    Smutne to... Choć wiele z tego co napisałaś mogłabym powiedzieć o sobie z przeszłości. Nie jestem profesjonalistą więc nie będę próbowała udzielać Ci złotych rad. Wiedz yulo, że nie jesteś sama i zawsze jest ktoś kto Cię wysłucha