Tytuł wpisu w pamiętniku odchudzania:
Nowa siła...


Pisanie tego pamiętnika dało mi nową motywację do działania. Przypomniałam sobie pierwsze lata gdy uczyłam się zdrowego odżywiania, kiedy to miałam mnóstwo czasu na to by poznawać nowe ciekawe przepisy. Uwielbiam gotować, eksperymentować w kuchni i przyrządzać stare sprawdzone przepisy. Uwielbiam zarówno kuchnię nowoczesną, z innych krajów jak i tę polską. Uwielbiam robić coś na szybko i stać godzinami przy pierogach. Mam jednak teraz dwójkę dzieci, z czego młodsze daje nam mocno w kość. Ma prawie 8 miesięcy i jeszcze ani jednego zęba a ząbkowanie przechodzi źle...ciągle katar, zdarzy się gorączka i duuuuuuużo marudzenia. Często opadam z sił i nie mam na nic ochoty. Nie zliczę ile razy wybuchałam płaczem częściowo ze zmęczenia ale też i ogromnej samotności. Mieszkam w Anglii i nie mam tu żadnej rodziny. Gdy Michał jest w pracy zostaję zupełnie sama. Na rodziców nie mam co liczyć, oni już do mnie nie przyjadą nawet na kilka dni. Twierdzą, że to dla niech zbyt męczące. Wolą oglądać wnuki na ekranie. 


Nikt z mojej rodziny (ani rodziny Michała) jeszcze nie widział Adasia na żywo...czekają aż ja się zbiorę z dwójką dzieci i przylecę...a może nie czekają...może im wszystko jedno...coraz częściej odnoszę takie wrażenie. Bracia się do mnie nie odzywają (jeden jest obrażony a drugi widzi tylko czubek własnego nosa) a rodzice uważają moje dzieci za zbyt irytujące, męczące, dlatego wolą je oglądać na ekranie. Czuję ogromny żal i samotność. Moja rodzina w przeszłości już nie raz bardzo mnie zawiodła. Chciałabym, żeby moi synowie mieli lepiej, by mogli liczyć na siebie i żeby byli dla siebie braćmi a nie (jak ja i moi bracia)...byłymi lokatorami tego samego mieszkania...

Dieta idzie ok, ale to dopiero drugi dzień. Nie mam zachcianek i może uda mi się wrócić na bieżnię w najbliższych dniach...jak tylko skończę malować płot bo teraz każdą chwilę wolną od dzieci wykorzystuję na malowanie płotu :)

Śniadanie - takie jak wczoraj, uwielbiam omlet :)

II Śniadanie - Tost z masłem orzechowym i połówką banana + jabłko (Tost posypany cynamonem)

Lunch - kurczak z kaszą pęczak posypaną curry + sałatka


Sałatkę spryskałam oliwą z oliwek:

A wczoraj na kolację był kurczak z warzywami zawinięty w tortillę i ugrillowany:


Do następniego wpisu! :)

  • kasia.89

    kasia.89

    13 sierpnia 2021, 10:14

    Doskonale rozumiem to poczucie osamotnienia choć na szczęście rodzina jest sporo bliżej ale i tak każdego dnia jest się samemu bo każdy ma swoje życie. Ważne że próbujesz w tym wszystkim jakos siebie odnaleźć, teraz ten cholerny covid moze w końcu przeminie to łatwiej będzie znalezc jakieś okazje żeby spróbować z innymi ludźmi się jakoś spotkać (choć wiem że sama mam problem żeby nawiązać jakies nowe znajomości bo niby jak ale trzeba próbować). A jedzonko faktycznie bardzo apetycznie wygląda :)

    • bashita

      bashita

      13 sierpnia 2021, 12:04

      Dziękuję :) Ja regularnie spotykam się z ludźmi z sąsiedztwa, nasze dzieci bawią się razem, to taka mała namiastka rodziny. Moja rodzina niestety i bez covida by mnie nie odwiedziła. Młodszy brat przyjechał raz ale jego celem była wycieczka do Londynu a u nas tylko spał...drugi brat planował podobny wyjazd na maraton do Londynu ale mu się nie udało...moi bracia widzą we mnie tylko darmowy nocleg i to jest bardzo smutne...

  • Zabcia1978v2

    Zabcia1978v2

    12 sierpnia 2021, 16:38

    Gorycz związana z zachowaniem rodziny jest bardzo uzasadniona, trzymaj się!

    • bashita

      bashita

      12 sierpnia 2021, 17:11

      Dziękuję! Staram się, są lepsze i gorsze dni ale jakoś trzeba się trzymać :)