Minął tydzień a waga właściwie ani drgnęła...dzisiaj rano-111,60kg.Jeszcze nie wiem co ,ale muszę coś w z tym zrobić.Ostatnio mam paskudnego doła ,jeśli nie muszę ,to nie wychodzę z domu...Niby wiem ,że powinnam się ruszać ale brak mi systematyczności i silnej woli .Cholera jasna muszę zebrać się w sobie i na poważnie zabrać się za dietę i jakąś aktywność fizyczną,bo kolejny raz polegnę.....