Tytuł wpisu w pamiętniku odchudzania:
czwartek - piątek


Czwartek

20 km na rowerze i nic więcej, bo po tym nowym, środowym treningu, DOMSy miałam takie, jak już nie pamiętam kiedy, a może i nigdy(szloch). Nogi były najgorsze, podniesienie nogi tak, żeby wsiąść na rower było wyzwaniem (mam męską ramę), ale i całe core, pod pachami gdzieś nawet. W południe poruszałam się z 10 minut na orbitreku, poszwendałam po siłowni, że może porozciągam się trochę i ta tym się skończyło.

Piątek - znacznie lepiej

27 km na rowerze - ostatnie 7 o północy na zabytkowym rowerze jubilat, ze światłem na prawdziwe dynamo (rozświetla się i przygasa, jak kręci się pedałami nierównomiernie) z siodełkiem przyspawanym na stałe, na wysokości dużo dla mnie za niskiej. I w butach na obcasach.

W jakimś stanie chwilowej bezmyślności zgodziłam się pojechać na spotkanie klasowe(impreza) (jeszcze z ogólniaka, stan bardzo okrojony, ale Ci których lubię najbardziej) samochodem, jak wszyscy - makijaż, te buty, jakaś torebeczka. I na miejscu okazało się, że wcale nie jak wszyscy, bo kumpel był na rowerze i ja mu strasznie zazdrościłam i gospodarz miał trzy rowery w garażu i oczywiście pożyczy mi bardzo chętnie i napompuje (od lat, nikt nie pompował roweru dla mnie, to takie trochę uczycie jak otwieranie drzwi samochodu przez faceta, trochę miło, a trochę hmm, nawet nie wiem jak to nazwać... dziwnie w każdym razie) i sweter też dostałam. I było super - puste miasto, ciepło i jakby czas się cofnął, bo ten rower z dawnych lat i znajomi też(balon).

Godzina ABT - już prawie dobrze z DOMSami, ale nie tak całkiem, więc dobrze się złożyło, że przypadkiem trafiłam na zajęcia dla trochę mniej zaawansowanych.

  • beaataa

    beaataa

    5 września 2015, 20:34

    Patih, ja lubię je coraz bardziej. Pierwsze, takie oficjalne, organizowane przez szkołę były takie sobie, trochę sztywno, trochę nudno i tłum ludzi. Ale trzy ostatnie to "prywatna inicjatywa" naszego kolegi, mało osób, bardzo kameralnie i bardzo luźno, ciekawie i śmiesznie.

  • patih

    patih

    5 września 2015, 16:01

    fajnie, ja nie lubie spotkan klasowych, omijam je, nie lubie wracać do przeszłości,no i klase miałam taka sobie