Tytuł wpisu w pamiętniku odchudzania:
grzyby których nie było


sobota - 10 km na rowerze, TBC (zupełnie inne niż w piątek ), kilka tysięcy kroków po sklepach w poszukiwaniu idealnej kurtki typu parka - kurtka nieznaleziona, wszystkie były jakieś nie takie:(

I pomimo deszczu(deszcz), wyjazd na grzyby.

niedziela - 53 km na rowerze z tego część po piachu, takim naprawdę nie do jechania

Padało od tygodnia i od tygodnia rosła moja nadzieja, że urosną, na pewno będą.

Ale na parkingach leśnych nie było autokarów z grzybiarzami, w lesie nie było miejscowych z ogromnymi puszkami po farbie i gumiakach = nie było nawet kurek, nawet muchomorów nie było:<.

Na stadionie leśnym, jak co roku, odbywał się festyn Wielkie Grzybobranie i drużyny wracał z lasu po kilku godzinach z pustymi koszykami, a pan sprzedający książki zachwalał, że jedyne grzyby to dzisiaj u niego - w atlasie.