Tytuł wpisu w pamiętniku odchudzania:
koniec menopauzy


Tak od września zaczęłam panikować(szloch) "że to już", było książkowo - uderzenia gorącą, niespanie w nocy (pierwszy raz w życiu) = samopoczucie jakbym wcale nie spała, no i te wszystkie!!! - teraz to skóra się wysuszy, osteoporoza zaatakuje, zawał zacznie grozić - panika - więc to koniec życia kobiety jaką byłam. I pytanie brać te hormony czy nie brać??!! 

Straszne uczucie, że moje znajome ciało nagle staje się zupełnie nieznajome=obce, co jeszcze mi zrobi ten stranger?!

Więc poszłam go gina, on nie był fanem HTZ, podkreślał, że to tylko jak nie umiem przetrwać tego czasu bez, że jakby to było lekarstwem na układ krążenia i kości to taka terapia byłaby standardem. Kiedy zapytałam - może powinna być..? popatrzył się na mnie przeciągle, czym mnie nie przekonał, tylko wzbudził potrzebę innej wizyty u innego lekarza. 

Czytałam co mogłam, myślałam, podjęłam decyzję(kujon) - biorę (zawsze mogę przecież przestać).

Ale gin dał mi masę skierowań na badania, to trwało, niektóre musiała powtórzyć bo wyniki były niejednoznaczne, coś tam musiałam wyleczyć, mijały tygodnie i jakoś minęły też objawy. Po pół roku pojawiła się @, ja czuje się jak kiedyś, tylko teraz naprawdę to doceniam.

I mam nadzieje, że następny raz będzie łatwiejszy;).

Napiszcie mi proszę, te z Was, które wiedzą, jak to jest z tym HTZ, albo bez niego. Proszę, bardzo proszę. Dlaczego nie mówimy o tym, a słowo menopauza jest jakby niewymawialne:x (poza dowcipami o tym jak to wtedy na mózg babie pada)

  • beaataa

    beaataa

    3 lutego 2016, 21:03

    Bardzo Wam wszystkim dziękuję za wpisy ::))), naprawdę bardzo, bardzo::)) każda z Was ma swoje doświadczenia, co potwierdziło tylko moje przypuszczenia, że w tej sprawie trzeba uczyć się na własnej skórze.

  • beatawalentynka

    beatawalentynka

    1 lutego 2016, 12:01

    Jeśli lekarz nie widział potrzeby brania hormonów, to tylko się cieszyć i nie szukać dalej. Jestem również przeciwniczka takiego leczenia, chyba, że nie ma innego wyjścia, a objawy są tak uciążliwe, że mocno utrudniają życie. Polecam książkę - Gillian McKeith - Zdrowie Kobiety. Korzystam z jej wskazówek i jest łatwiej ! Hormony zaburzają funkcjonowanie organizmu - o czym nie powie Ci lekarz. To jest naturalny etap w życiu kobiety i zmieniając nie które nasze przyzwyczajenia, możemy w miarę dobrze to przejść, bez chemii.

    • beaataa

      beaataa

      1 lutego 2016, 19:26

      Beata, trudno mi się było cieszyć, bo w nocy budziłam się po kilka razy spocona, a rano tak się czułam, jakbym nie spała, miałam trudności z koncentracja w pracy, było mi raz zimno raz gorąco. No i jeszcze to co się naczytałam, że hormony chronią serce i kości... trochę tego nie rozumiem, bo moja koleżanka bez objawów właściwie tylko kilka m-cy bez @ poszła do gina i on sam zaproponował, po zrobieniu wszystkich badań oczywiście HTZ i powiedział, że to dobrodziejstwo dla organizmu kobiety. Ja mam takie wrażenie, że to jest takie polityczno-światopoglądowe. Że teraz to kobiety mają rodzić dzieci, wychowywać je, a na "starość" zająć się wnukami, albo chorymi rodzicami i teściami, a swoje potrzeby schować i przeboleć.

    • beatawalentynka

      beatawalentynka

      3 lutego 2016, 14:42

      Nie sądzę żeby to było polityczno - światopoglądowe, ja od zupełnie innej strony na to patrzę. A patrzę od stronty własnie zdrowia. Żaden chemiczny lek nie jest obojętny dla naszego zdrowia, w pewnym sensie chwilowo będzie Ci lepiej, ale skutki uboczne zawsze są i to nie ulega wątpliwości. Niestety czasami zdarza się, że bez HTZ nie da się funkcjonować i wtedy nie ma innego wyjścia. Ja kiedyś przez pół roku musialam brać hormony, bo miałam torbiele w macicy. One zniknęły (chociaż przez ten czas bardzo źle się czułam, dosłownie moja własna skóra mnie parzyła ) ale serce zniszczyłam i od tamtej pory się na nie leczę. A lekarz mi nie powiedział, że te hormony tak działają, dopiero gdzieś o tym wyczytałam a i kardiolog mi to potwierdził. Dlatego też tak ostrożnie podchodzę do tego tematu zażywania jakichkolwiek hormonów. A pamiętaj, że lekarze od koncernów farmaceutycznych mają nie złą dole, jak polecają cos takiego. Słuchaj swojego organizmu, to chyba najlepszy sposób. Pozdrawiam.

  • Pita007

    Pita007

    1 lutego 2016, 11:30

  • Cocunia13

    Cocunia13

    1 lutego 2016, 10:00

    Jestesmy prawie w tym samym wieku.....ja ciesze sie tym.....ze mam jeszcze @ regularnie....czasem z powodu wyjazdu + - 2-3 dni..... i moze dzieki tamu wogole nie choruje;) Widze jakie maja problemy zdrowotne moje kolezanki u ktorych zaburzenia @ zaczaly sie po 40-tce;)...wiec ciesze sie ,ze jeszcze mam regularnie;)Pozdrawiam:))

  • beaataa

    beaataa

    1 lutego 2016, 07:13

    Marii, bardzo dziękuję, naprawdę bardzo:) Ja zamierzam za następnym razem brać hormony, już to sobie przemyślałam. Skoro można czuć się lepiej to mam zamiar z tego skorzystać. A póki co cieszę się.. oby jak najdłużej:) Buziaki::))

  • marii1955

    marii1955

    1 lutego 2016, 00:21

    Powiem Ci tak , że ja mając Twoje obecne lata - też miałam taki przestój z @ ... pod wzmożoną kontrolą gina byłam od paru lat wstecz , już w tedy ... I było tak - jak u Ciebie , brak @ ... idąc do gina myślałam nawet , że przecież mogę być w ciąży - lekarz mi tylko odpowiedział , oby nie ... Ponieważ prosiłam go , aby mi coś dał , żebym miała jeszcze @ , bo nie chcę się jeszcze starzeć , haha, to i owszem dostałam tabletki z hormonem , pod język iiiiiii @ powróciła , a ja byłam szczęśliwa :) W ten sposób opózniłam swoją menopauzę - bodajże na 1-2 lat . Aaaa potem , potem to już była gehenna dla mnie - baardzo zle się czułam , a lekarz nie chciał mi dać hormonów , powtarzał , że nie ma takiej potrzeby ..... Oni jak widzą , że np. mamy mięśniaka na jajniku , to hormonów nie przypiszą , bo to może wspomóc jego się rozrastania ........... U mnie coś takiego było , ale gdy już nie miałam @ - to po prostu sam się wchłonął ...... lekarz jednak dmuchał na zimne ........ Będąc na skraju swojego wyczerpania , ze znajomą pojechałam do jej gina , który od razu mi zastosował HTZ , gdy tylko spojrzał na wyniki badania ( miałam ze sobą badanie robione z krwi mówiące o wysokości hormonów u mnie w organizmie) .............. Tak jak wspomniałam , czułam się fatalnie - miałam nagłe wybuchy złości , ciągłe zmęczenie, brak we mnie radości jakiejkolwiek - zazdrościłam mężowi , że może się uśmiechać (fajne , no nie?) , na dodatek czułam się nie potrzebna i wpadałam w częste depresje - było mi wszystko jedno co ze mną będzie .......... potrzebowałam spokoju, spokoju, spokoju - a tu w tym czasie moja mama i teściowie , podupadli na zdrowiu , eech ....... Bezsenne noce , w których zlana potami - zmuszona byłam do przebierania się ... każdy ruch wywoływał lawinę "z prysznica" , pociłam się niesamowicie .... mogłam chodzić tylko w ubraniach z bawełny , o elastycznych musiałam zapomnieć - TO BYŁ KOSZMAR ...........Teraz jak sobie to wszystko przypomnę , to naprawdę nie wiem - jak ja sobie ze wszystkim radziłam .............. Wracam do HTZ --- stosowałam tą terapię około bodajże roku , poczułam się duuużo lepiej - po prostu mi służyła ... ale też , te hormony nie pozwalały mi się tak swobodnie cieszyć , miałam jakby "sufit" tuż nad swoją głową , nie mogłam SIĘ BEZTROSKO ŚMIAĆ - TAKA BLOKADA , jakby mnie ograniczały ku temu ------- z tego też powodu , a czułam się już naprawdę o wiele lepiej, ODSTAWIŁAM je sama --- ot tak po prostu iii tak funkcjonuję do dzisiaj .............. Jednak chcąc się utrzymać w pionie, bardziej skupiłam się na sobie - bo to właśnie daje mi poczucie pewności siebie . Jestem w tej dobrej sytuacji , że już nie pracuję zawodowo ... sumując - DOBRZE ZROBIŁAM , ŻE WZIĘŁAM TE HORMONY - zasiliły mnie ... A pod kontrolą gina byłam co pół roku ... ostatnio tylko mi to jakoś umknęło , ale wiem , że takie kontrole są potrzebne na bank ...................... W rodzinie mojej znajomej - jej starsza siostra - tak siebie doprowadziła , że faktycznie jej zaczęło "padać na mózg" --- co się to działo , to brak słów ..... zawiozła ją do gina , dostała HTZ i kobitka dopiero odżyła ... tak się zaczyna dziać , gdy kobieta jest nieświadoma tego co z nią się dzieje --- dlatego będąc u gina należy mówić o swoim zachowaniu i spostrzeżeniach , a najlepiej spisać sobie na kartce - bo lubimy o tym zapomnieć , gdy jest z nami troszkę lepiej i wydaje nam się , że TO CO BYŁO , to już przeszłość --- jednak NIE , nie przeszłość - to lubi się powtarzać w najmniej oczekiwanym momencie - takie nagłe wybuchy lub żale , nie wiadomo o co i na kogo ............ Mamy my kobietki za swoje , ojj mamy ......... no to się rozpisałam , hehe :) Ale prosiłaś , więc napisałam szczerze :) Buziaki :))))))))))

    • marii1955

      marii1955

      1 lutego 2016, 00:38

      Kochana - tak jeszcze rzuciłam okiem na poniższe komentarze ... wiesz co , TO jak się czujemy , uwarunkowane też jest naszym życiem , jakie je mamy ... niektóre Panie żyją sobie beztrosko , bez obciążenia , tak obciążenia, swoimi rodzicami - skupiają się tylko na własnym życiu --- więc zapewne przechodzą to lżej iii na pewno . W przeciwnym jednak wypadku , żyjąc w tzw. nerwówce , jednak odbija się ten okres menopauzalny bardziej wzmożony --- na mój babski rozum , chodzi tu o eksploatację naszego organizmu . Wiadomo , że to jest naturalna kolej rzeczy w naszej egzystencji , ale kiedy trzeba się wspomóc , to niestety trzeba i już , nie ma wyjścia .

  • beaataa

    beaataa

    31 stycznia 2016, 22:38

    Lechesis, dzięki:) nic dodać, nic ująć::)))

  • Lachesis

    Lachesis

    31 stycznia 2016, 21:27

    Bo mózg babie pada. Ciesz się że masz @ i nie musisz nic brać. Jak osiągniesz FSH na odpowiednim poziomie, wygasną ci wtedy już ostatecznie jajniki i endometrium będzie cienkie jak pergamin, to się zaczniesz martwić. Menopauza w Twoim wieku to jest nasza polska średnia. Także wszystko naturalnie i spokojnie jak na wojnie :-)

  • beaataa

    beaataa

    31 stycznia 2016, 20:58

    30 lat temu naturalna była starość w wieku 40 lat. Mój dylemat polega na tym, ze nie wiem po czym będę się czuła lepiej. Bardzo jestem zaskoczona, że to wszystko minęło, szczęśliwa (aż nie mogę szczęściu uwierzyć), jednocześnie strasznie sfrustrowana brakiem wiedzy "u źródła", tym, że te z nas, które już wiedzą, sprawdziły, nie mówią o tym, jakby to jakiś wstyd był. I nie Arnodike, nie sądzę, że kiedy ciało niedomaga można przejść przez życie z pogoda ducha (cokolwiek to jest), sądzę, że można wtedy jakoś przetrwać. To wszystko.

  • Arnodike

    Arnodike

    31 stycznia 2016, 20:42

    IMHO starzenie jest naturalnym procesem każdego żywego organizmu i trzeba się z tym pogodzić. Sporo można wyprowadzić zdrową dobrze zbalansowaną dietą, ruchem i zdrowym stylem życia. Porozmawiaj otwarcie z lekarzem, wiedza i świadomość co i dlaczego zachodzi w ludzkim organizmie pomogą łatwiej przetrwać trudne chwile. W kwestii leków lekarz jest konieczny, z hormonami nie ma żartów, to nie wit.C. W wszechobecnym kulcie młodości i witalności starość jest passe. A to wcale nie jest prawda. Harmonijnie i z pogodą ducha, nawet jak ciało nie domaga, można przejść przez życie ;-)

  • roogirl

    roogirl

    31 stycznia 2016, 20:37

    Ja bym na pewno nie brała, przecież to naturalny stan.

  • patih

    patih

    31 stycznia 2016, 20:18

    ja myślę, że brać