Tytuł wpisu w pamiętniku odchudzania:
Wyrolowałam się pierwszy raz, sama...


Dzisiaj wreszcie miałam czas(zegar) na cały program rolowania zgodnie z dołączoną do rollera instrukcją na płytce. Było wolno, spokojnie, czasami bolało w punktach, na dobra, bardzo często bolało:<. Było to pewnego rodzaju wysiłek, bo bardzo dużo pozycji wymagało stabilizacji w oderwaniu od podłogi. Podobało mi się w trakcie, a teraz, już po, jest bardzo dziwnie i bardzo dobrze.

powyższe to jeden z "Wycinków w termosie" Gosi Koniecznej. Inne są nawet lepsze, ale ten pasował;)

czwartek 20 km rower, w południe pół godziny wałęsania się po korposiłowni i robienia nic specjalnego, głównie oglądanie w lustrach z bliska i z daleka, przy różnym świetle czy może jakieś mięśnie widać... hmm od światła wszystko zależy, więc szczerze - niewiele widać.

piątek 20 km rower i godzina ABT i tyle, bo chciałam cos w pracy skończyć i to skonsumowało mój czas na siłkę przed(szloch)

sobota 10 km rower, godzina TBC + godzina zajęć ze sztangą

niedziela 10 km rower, godzina indor cycling, godzina kalisteniki.