No tak, czas się przyznać, jak co roku moje wakacyjne 51 kg powoli zamienia się w zwykłe 53, co znaczy wystający brzuch=moje przekleństwo
.
Powody zawsze te same - paczka belvitek z maszyny w pracy
? dlaczego nie, piwo do ogniska
- oczywiście, miód pitny - wspaniały pomysł..czekolada? ach poproszę, przecież gorzką to można
jednym słowem słodycze, słodkie alko i to na noc
.
Koniec z tym - skoro nie umiem jeść tak po prostu, będzie ważenie, wpisywanie do aplikacji, liczenie makr. Od dzisiaj!
Sobota: 10 km rower + godzina TBC, bez drugiej godziny sztang bardzo lekko się wydało, chociaż jeszcze nie dawno było i tak ciężko, to jak z tą kozą w domu, którą się bierze, a później pozbywa
i 45 km rowerem gdzieś pomiędzy Bugiem i Narwią w drodze na działkę, boczne drogi, lasy i prom na Bugu, ręcznie prowadzony, przy pomocy systemu wałków - jakby cofnięcie w czasie. No i ognisko.
Niedziela: 40 km rower, grzyby = 10 kurek na śniadanie
I ponad 4 kg aronii, szcze nie wiem na co, ale wymyślę, jak ona będzie się mroziła..
beatawalentynka
13 września 2016, 14:05Zamrożoną aronię dodaje się do zielonych koktajli, podobno pysznie i zdrowo. Ja w tym celu dzisiaj ją zebrałam i będę mrozić. Jeszcze nie próbowałam jej w takim zestawie, ale wiem to od osoby, która robi pyszności, więc na pewno będzie dobre.
beaataa
13 września 2016, 15:04Ja mam mały zamraźalnik, więc zamraźam tylko na 2 dni, jak to się robi z aronia i muszę dalej przerabiać:( ale trochę zmiksowalam i codziennie do kaszy śniadaniowej dodaje. Pycha, tylko trzeba umyć zęby przed pierwszym uśmiechem:)
JoannaMaria2014
12 września 2016, 13:00Az nie do wiary, ze przy takim ogromnym wysilku fizycznym Twoja waga szybuje w gore.... Pozdrawiam serdecznie
beaataa
12 września 2016, 15:09Bo jem więcej niz spalam, nie to co powinnam i nie wtedy co powinnam:( żadnej tajemnicy w tym nie ma. Treningi to okolo 20% dieta to reszta .