Tytuł wpisu w pamiętniku odchudzania:
rekord świata


w " boleniu" koniczyny. Najśmieszniejsze jest to ...że gorzej niż kolano boli gnat w łydce...niech go piorun strzeli. Z chodzeniem lepiej ale z boleniem gorzej. No podobno równowaga w przyrodzie musi być. Dzisiaj był dzień sprzątania, pani E. przytargała pyszny , delikatny sernik, bo wczoraj dostała rozwód. Pani sprzątała a ja szykowałam warzywa na pasztety ..bo Paszczur Pierwszy zażyczył sobie pasztet warzywny. Już są upieczone , dodatkowo rozpędziłam się i upiekłam bułki, bo pracoholik ( cały dzień pracuje ) wychodzi z założenia, że on je poza domem, za to ja nie muszę jeść. Jeszcze gotuje mi się mięso na zamówione pasztety akurat mi przez noc wystygnie, jutro sobie zmielę i upiekę wieczorem. Jak wrócę od Nożycorękiego to zrobię sernik , w sobotę moją sławną babkę drożdżową. Jakieś mięso dla Małża upiekę i koniec...aa jeszcze barszczyk. W sobotę chleby i to będzie serio, serio koniec. Dzwonił Paszczur Młodszy ...Ala nie będzie wywołana wcześniej. Ładnie podrósł jej brzuszek przez ostatnie dwa tygodnie ...całościowo waży 2,5 kg. A swoją " niestałością" doprowadza matkę do szału. Hehehehehe...terrorystka i już, od maleńkości. Powiem wam, że ledwie zipię...bo usnęłam po północy ( gupia...wypiłam wczoraj kawę po 16) a obudziłam się 4 50 . Jak na nie znoszę takich nocy. No nic...jeszcze półtorej godziny i można będzie iść lulu. Tymczasem trochę obrazków przedsennych.

No to lecę...w ramach relaksacji ( i czekania na mięsko) obejrzę sobie Psychopatę. A wam życzę miłego wieczoru i dobrej nocy. Bye bye. 

  • Julka19602

    Julka19602

    13 kwietnia 2022, 21:00

    Uwielbiam domowe pasztety te gotowce to zbyt dużo magi i diabli wiedzą co jeszcze. Niestety wychodzi mi smakowicie ok ale niestety się kruszy jeżeli nie całościowo to w górnej warstwie. Zazdroszczę umiejętności wypieków. Ja bardziej specjalizuje się w potrawach duszonych, pierogach itp. Zdrowia życzę , w końcu musi przecież przejść.

    • Beata465

      Beata465

      13 kwietnia 2022, 21:08

      Nareszcie wyszedł mi pasztet warzywny ...zwarty, bo do tej pory był pyszny ale się rozpadał, niemniej posmarowany chlebek był z nim pyszny. A dzisiaj cudo..daje się ładnie kroić , chyba sekret tkwi w większej ilości kaszy jaglanej :D