Tytuł wpisu w pamiętniku odchudzania:
Wtorek


Po działkowym  weekendzie zaczynam dochodzić do siebie (uff). Zryta byłam jak koń... po westernie(martwy). Masakra... Dwa dni tyrania, przerzuciłam chyba wagon ziemi. Oczywiście apetycik dopisywał i to co w planie zeżarłam szybciej niż planowałam :(, więc wsiadłam w samochód i popędziłam do sklepu po(chleb),(ciasteczka),(szaszlyk) i wiele innych. Nażarłam się jak prosię a potem mnie gnębiły wyrzuty sumienia. I dobrze mi tak tylko pochłoniętych  kalorii nikt nie cofnie!!! A miało być tak pięknie!!! W ubiegłym tygodniu przyplątała się @ i dupa z wagą, w tym pewnie też bo żarłam bez umiaru. A już jestem w plecy wg harmonogramu 1,5 kg (zombie) Nie ma co biadolić tylko dupa w troki i do roboty... ćwiczymy silną wolę;)

  • andzia655

    andzia655

    25 marca 2014, 18:49

    Na działce naprawdę trzeba się sporo napracować, więc to co zjadłaś, to zaraz poszło w niepamięć, a te 1,5 kg na pewno zaraz stracisz.

  • Patisonek_89

    Patisonek_89

    25 marca 2014, 17:45

    Lepiej 1,5 kg w plecy niz 5 kg :P i tak jak piszesz - nie ma co gadać, tylko trza się wziąć w garść ;) więc i ja może się wezmę za ćwiczenia? ;)

  • Louve1979

    Louve1979

    25 marca 2014, 17:13

    Sama napisałaś, że byłaś zryta jak koń. Nawet jeśli zjadłaś to co spaliłaś, to raczej nie przekroczyłaś normy :) Weekend u większości chyba był taki sobie pod względem trzymania diety - spinamy się Kochana, wakacje coraz bliżej! :))

  • sempe

    sempe

    25 marca 2014, 14:40

    tyle pracy zrobiłaś to zapewne wszystko spaliłaś! głowa w górę:-)

  • niezapominajka33

    niezapominajka33

    25 marca 2014, 13:51

    Ale się napracowałaś an działce, na pewno sporo kalorii spalonych przy takiej pracy :)