Po ostatnich rewolucjach bez zmian... chyba się trochę ogarnęłam. Czekam na wyniki mamy... wierzę a przynajmniej się staram wierzyć że będzie ok. Życie pędzi dalej jak szalone na wariackich papierach. Dzisiaj weszłam na wagę i jestem nie mile zaskoczona... szału nie ma, pokazała 73,5 kg. Czuję że schudłam jakby zeszło ze mnie powietrze nawet mój mąż stwierdził że jest mnie zdecydowanie mniej ( co jest niesamowite!!!) a ta franca pokazała tylko 0,5 kg mniej. Plany na weekend: dzisiaj muszę ogarnąć chociaż część domu, jutro pewnie działka... miejsce które uwielbiam, mogę się tam zaharować na śmierć ale umrę szczęśliwa W sobotę wieczorem może do szpitala a niedzielę obowiązkowo. I tak toczy się to moje życie...
andzia655
11 kwietnia 2014, 18:43Dzięki za wsparcie :-))) Trzymam kciuki za zdrowie mamy, bo to jest na pierwszym planie, a wagą się nie martw jeśli pilnujesz zasad żywieniowych :-))) A jeśli mąż mówi, że jest Cię mniej, to znaczy, że tak jest. Pozdrawiam, miłego wieczorku.
sronka
11 kwietnia 2014, 12:44zawsze cm szybciej lecą niż waga, może zacznij się mierzyć zamiast ważyć:)
beatapaulpon
11 kwietnia 2014, 13:07Dobre... chyba zacznę praktykować
agulina30
11 kwietnia 2014, 12:20zdrowia dla mamy! super, że mąż dostrzega zmiany! miłego weekendu!
Patisonek_89
11 kwietnia 2014, 12:030,5 kg zawsze cuś :) a z mamą na pewno będzie wszystko dobrze! I niebawem wszystko wróci do normy :) Pozdrawiam! :)
ania14021994
11 kwietnia 2014, 12:01waga to zło :)
beatapaulpon
11 kwietnia 2014, 13:07Najgorsze...