Dlaczego zawsze jak planuję zrobić coś dla siebie to musi wszystko szlag trafić
. Za każdym razem jest tak samo
. Dość ze moje życie i tak jest dość skomplikowane to jeszcze teraz jak już się w miarę odnalazłam w tej porąbanej rzeczywistości to musiało znowu pieprznąć. Ambitne plany znów poszły... Cały dzień organizuję życie innym a dla mnie nie wystarcza czasu. A jak już mam chwilę o marzę o tym żeby usiąść i nic nie robić. Idzie lato a ja znowu na plaży nie będę wyglądać jak foka tylko jak mors
.
Mam nadzieję ze w tym tygodniu się ogarnę na swoją korzyść. Oby tak było bo moje plany wiadomo co... Ponarzekałam nic mi nie ulżyło, bo musiałabym kląć na wszystko ale nie o to chodzi. Może zamiast pięciu minut na sofie z wyciągniętymi nogami to dresik i do roboty. Może wreszcie będę potrafiła zadbać o siebie? A może nie? Zdam Wam relacje za kilka dni