Wygląda to tak: diety jeszcze nie mam ale staram się jeść podobne potrawy jak w dietach wcześniejszych. Nie palę od poniedziałku... ciężko jest mam takie chwile że mogłabym zabić,,, nawet wzrokiem. Wczoraj i przedwczoraj pojeździłam rowerkiem stacjonarnym zrobiłam po 16 km i spaliłam po 240 kcal. I wiecie co mnie wcurwia... mam taki mały pokoik gzie stoi mój rower więc weszłam tam po cichutku żeby nikt mnie nie zlokalizował... ale nie mam w życiu szczęścia niestety... najpierw przyszła moja córka wzięła komórkę i zaczęła grać jakby pozostałe 120 m2 nie istniało... potem przyszedł pies za nim kot a potem jeszcze moja mama z tekstem "a ty znowu jeździsz ciekawe dokąd" miałam ochotę odpowiedzieć... jak najdalej stąd a poza tym poszli mi stąd bo to moje miejsce. Oczywiście nie powiedziałam nic tylko pedałowałam dalej jak chmura gradowa.
sempe
20 lipca 2016, 08:55A może było warto! To mial być czas tylko dla Ciebie. .. mów otwarcie że teraz 40 min jest Twoje i że nikt nie ma Ci przeszkadzać. .. dobrze ze wystartowalas! ! Będziemy szczuplejsze ☺☺☺ brawo za papierosy! !
beatapaulpon
20 lipca 2016, 12:09Miałam ochotę powiedzieć...wypier*lać w ostatniej chwili dziabnęłam się w język ale naprawdę niewiele brakowało. Mam nadzieję że tym razem nam się uda. Dzięki