Jak zwykle szału nie ma... dieta raczej marnie. Schudłam 1,5 kg i zapał minął. We wtorek wylatujemy na Zakynhtos a ja dalej wyglądam jak tuczone prosię... wałki tłuszczu zwisają się na boki. Brak słów... miotam się między pracą a domem teściowej, mamy i moim... i jeszcze wymyśliłam sobie remont u nas. Chyba mnie porąbało.. czasu do siebie nie mam a wczoraj wieczorem malowałam sufit w łazience. Ale tak naprawdę to chyba ten remont sprawia mi najwięcej przyjemności. Jakby nie było to jakieś zmiany w życiu. Zmęczona jestem tak bardzo, że wczoraj popołudniu padłam na ryj przed malowaniem i zasnęłam tak twardo że moje dziecko sprawdzało czy żyję bo nie było słychać jak oddycham, do tego jeszcze złapałam jakąś infekcję i kaszel mi płuca urywa. Ale dam radę muszę się ogarnąć i poukładać wszystko w głowie na swoje miejsce. Brak mi motywacji... jakiegoś kopa żeby ktoś mnie wspierał. Sama nie wiem czego chcę. Na pewno mieć to 65 kg... ale kiedy? I w jaki magiczny sposób?
fitnessmania
4 kwietnia 2017, 09:19Dziewczyny w odchudzaniu najważniejsza jest motywacja, ja np oglądam codziennie zdjęcia przed i po odchudzaniu, to mi daje niezłego powera, wam też to radzę, wpiszcie sobie w google - odchudzanie przed i po by Sasetka
bulczak
22 sierpnia 2016, 16:03Czesc :) Najlepiej jedz na wakacje naladuj bateryjki i daje slowo ze wrocisz pelna zapalu, nowych planow i checi. Kazdemu z nas jest raz lepiej , raz gorzej ale najwazniejesze ze juz zrobilysmy ten pierwszy krok :) Teraz teoretycznie powinno byc juz z gorki - prawda??? :) Ja zaczynam od jutra. Dzis dostalam jadlospis i szczerze mowiac wyglada super - ciekawe jak bedzie smakowalo i jak to wszytsko wyjdzie w realu :) Trzymam za ciebie kciuki :)
Ebek79
18 sierpnia 2016, 17:53Nie ma magicznego sposobu:) Musisz się zabrać za siebie i tyle:) Ale to po wakacjach. Nabieraj tam sił i snuj plan na siebie i chudnięcie:)