Powiem Wam moje drogie w takim zupełnie sekrecie, ale nie mowcie nikomu, że waga pokazała dzisiaj 70,9 kilo. Zganiam na te problemy z trawieniem moje, że co zjem to mam zgagę albo mnie mdli, ale trzeba będzie sie tym zająć, sprzeczka z mężem czepia sie bez powodu, weekend w ogóle nie upłynął pod kątem romantycznych uniesień ale jakoś mi sie tez nie chciało.Cały tydzień nic nie ćwiczyłam Zawsze się na coś zgoni to @ a to brak siły albo czasu, czekam na środę na ten basen. Pszłam dzisiaj z moim synkiem na spacer do sklepu i powiedział do mnie:,,mama kupi wóz strażacki" patrze na cenę 37zł, ale byłam taka szczęśliwa że mnie o to poprosił, dodam jak ktoś nie wie że mój syn ma 5 lat i ma autyzm, więc każda prośba jest przeze mnie traktowana Jego zupelnie wyjątkowo. Nie kupiłam mu bo nie miałam grosza przy sobie. Powiedziałam że tata mu kupi tak na odczepnego, ale on zapamiętał... wróciliśmy do domu a on mówi do męża:,, Tata się ubierze i kupi wóz strażacki", pojechał i nie dostał tańszego to kupił mu czołg z żołnierzem i mały odpowiedział:,,prezent, dziękuję" i prawie zasnął z tym czołgiem za 8 zł. Ale wyjął książkę o strażaku i drugą o remizie strażackiej, liczy na ten wóz strażacki, zapamiętał. Dzisiaj nie pojechaliśmy do teściów na weekend bo ostatnio dał mega popis i jakoś mi wstyd bylo, ale teść zawdzonił czemu nas nie ma jeszcze też mi było miło z tego powodu, ze tęsknią.Ale mi tak głupio nieraz że on tak jeździ po tych panelach a na słowo ,,nie wolno" reaguje po prostu strasznie. Teściom fajnie tłumaczyć, ale rodzeństwu męża z małymi dziećmi które wlśnie mają drzemkę już gorzej. Postanowiłam zrobić porządek w ręcznikach i wywaliłam do caritasu dwie siatki. Korzystamy tak naprawdę z 5 ulubionych ręcznikow a miałam okolo 40 sztuk, ze względu na sentyment do nich. Bez sensu sa takie sentymenty, ale ja jestem niestety typem zbieracza, wszystkiego mi szkoda wyrzucić, co do diety to zjadłam dzisiaj takie fajne dwa koktajle, jeden koktajl był z czterech kiwi i jednej pomarańczy, a drugi mleko 0,5 procent plus banan i kiwi i był mało smaczny ale szklanka jeszcze jedn jest w lodówce, oprócz tego jogurt ze zbożami i dwie wasy z wędliną w tym wszystkim gdzieś uciekł mi obiad, mąż zaprosił mnie do Kołobrzegu i przejeżdzaliśmy obok baru mlecznego i miąłm ochotę zamówić krokiety z kapusta i grzybami ale jak weszłam i poczułam smażony olej to pojechaliśmy do POLO MARKETU, teraz chyba pojeżdżę do Lidla i będę kupowała dania frosty, zobaczymy o co tam chodzi.
Patryczkaa
25 lutego 2013, 13:02ja już się nauczyłam, że jako coś mi się nie przydaje, nie chodzę w tym to po prostu wyrzucam bo to tylko zalega w szafie i zajmuje miejsce. Wiadomo zawsze przechodzi tak myśl , że szkoda no ale trzeba jakoś się z tym uporać :) pozdrawiam! Milego dnia :)