Żeby nie było....
Podjęłam pewne kroki, odkąd zaczął się nowy rok, zapisałam sie do Pani dietetyk, chociaż byłam sceptycznie nastawiona, ale 49 zł za trzy wizyty w zupełności mnie przekonało. Pierwsza wizyta trwa 60-90 minut, od 6 stycznia prowadzę dzienniczek tego co zjadłam, i az wstyd czasami brakuje strony, staram się jeść zdrowo, nie spożywam chleba tylko chlebki wasa a je uwielbiam, szynkę kupuję bez wędzenia, jest droższa, ale kupuję ja tylko dla siebie a dla męża biorę baleron i jakoś nie jest to odczuwalne finansowo., w sobotę mam na 11 godzine ta wizytę, jak to mowi ta nasza Pani którą gotuje ze dietetyk jest bez sensu, że wystarczy jeść mniej . Srutu tutu, fajnie mówić jak się waży przy moim wzroście jakieś 50 kilo. Nie wierzę , wszystko siedzi w mojej głowie, ja wiem czego mi nie wolno a i tak to robię, muszą mnie jakoś zawstydzić. Może dzieki temu wezmę się do roboty. Kupiłam sobie taki piękny perfum z balsamem i dezodorantem z Avonu, łącznie wydalam 64 złote ale bylo warto, wykąpałam się 5 godzin temu a pachnę tak anielsko, że chyba kupię sobie zapas na parę lat:). Dzisiaj na obiad pani która u nas gotuje zaserwowała kapuśniak z kiszonej którego nie cierpię więc nie było mowy o obżarstwie.
radomszczak
10 stycznia 2014, 22:36Kapuśniak jest super :D I jesteś zadowolona z tego dietetyka? Doradził Ci coś czy póki co tylko dzienniczek?