nie wiem, co sie dzieje, ale nie dodaje zapisów do pamietnika - raniutko sie rozpisałam, teraz wchodzę - a tam nic??!!
zatem teraz w skrócie -
ćwiczenia - były - niewiele ale były
leżenie na tapczanie - byłolecz w mniejszej ilości niż zwykle
sprzątanie i prasowanie było
dieta ?? hm nie taka jaką bym sobie życzyła- ale za to bez słodyczy i alkoholu - chociaz tak mnie skręcało - do wisienek w spirytusie - ale sukces - udąło mi sie opanować...
dzisiaj :
pobudka 4,30
kapiel, wycieranie podłogi - przed odwiedzinami babci
kawa
dojazd do pracy, herbata yerba finezja
I sniadanie :
jogurt danone z płatkami (198)
kawa
II sniadanie:
bułka grahamka z ziarnami ( 258) masło (80) pomidor (15)ogórek świeży (11)
i dalej burczy mi w brzuchu, no cóz musze to ptrzetrzymać, za 15 min żołądek powie - wystarczy...-oby!!!
razem: 566 kcal- no mało to to nie jest .
jak czytam wasze pamietniki - to jogurt i dwie kromeczki z serkiem białym i warzywami wystarczają do obiadku, a ja???? całkiem się już rozpuściłam, kiedyś tez tyle nie jadłam - więc mogłam szybciej osiągnąc to 52 kg.
a wczoraj niestety waga pokazała 57,6 :((( buuu,
zamiast w dół - to pędzi w górę, ale co się dziwić?? obżarstwo , obżarstwo i jeszcze raz obżarstwo!!!