przedostatni dzien 2008 roku - kiedy to przeleciało??? cały rok jak z bicza strzelił - uciekł nie wiadomo kiedy:(
troche mi żal, ale juz od pojutrza będzie nowy - miejmy nadzieje, że nie gorszy od tego co był -a ten nie był wcale taki zły :)
z dietą w czasie świąt różnie - chociaż starałam się nie przesadzać, i było nawet, nawet, ale teraz po swiętach - dojadanie jakiś resztek, ostatnich cukiereczków, galaretek, to kolacyjka z jednymi rodzicami, to z drugimi, camembercik na ciepło z żurawinami. mniammm, ale kaloryczne na noc jak cholera.
w dzień pilnuje sie jak moge ale wieczorami - poprostu masakra
to mandarynka, to pomarańczka , to pół kromeczki z czymś, i tak to leci...
a było juz tak pieknie...
porzadków wszystkich przed świętami nie zdażyłam zrobic, może teraz po świętach, uda sie cos nadgonić,
wczoraj prasowałam i prasowałam, nowe żelazko - trzba było wypróbowac, i sprawuje sie nawet nieźle.
to tyle na teraz, może później coś jeszcze napiszę...