no tyle sie napisałam i wszystko poszło....
zatem teraz w skrócie
wczoraj udało mi sie nawet trzymac jako tako,
na obiad było spagetti z sosem opływające tłuszczem - na szczęście udało mi się część odlać, no i wypadło tylko 2,5 łyżki sosu na głowę.
potem tylko tuńczyk z puszki w sosie własnym ze szczypiorem no i opiłam się sokiem grapefruitowym, a na koniec lampka czerwonego wermutu - wiem, wiem, mogłam juz go sobie darowac - ale ochota zwyciężyła.
z ćwiczeń tylko 7 min stepperka
w nocy nie pospałam, bo moja młodsza pociecha wciąż się budziła - teraz ona zachorowała na to okropne grypsko - temperatura - do 40 st. poprostu koszmar jakiś.
dzisiejsze menu:
jogurt naturalny - zott
2x kawa
2x herbata mate finezja
corny orzechowy z czekolada - słodki jak cholera
banan
5x chlebek lekki żytni
obiad: zupa z ryżem no chyba, że cos sie zmieni,
kolacja omlet ze szcypiorem??
to tyle na dzisiaj.
w domu mam szpital, dzieci - grypa - a mąz korzonki , no ciekawa jestem co jeszce sie wykluje...