Z przyjemnością pochłaniam vitalijkowe menu, ktore jest tak bardzo obfite, że często nie mogę takiej ilości zjeść do końca. Z lekkim niepokojem czekam na swoje pierwsze ważenie. Po pierwsze: wydaje mi się, że ja ciągle jem, po drugie: porcje, ktore sa w vitalijkowej diecie są o niebo obfitsze od tych, które jadłam dotychczas. Wniosek? Jeżeli schudnę na tej ogromnej ilości jedzenia, to będzie znaczyło, że dotąd źle jadłam, nie to co trzeba i nie takie ilości jak powinnam. Jutro się wyjaśni...
Poniżej przykład vitalijkowego obiadu, risotto z pęczaku, cebuli, piersi kurczaka i pieczarek. Pycha!
zyfika
4 lipca 2013, 09:18Bardzo apetycznie ten obiad wygląda,jak widać dietetyczne jedzenie wcale nie musi być niedobre,nudne i monotonne.Trzymam kciuki za twoje jutrzejsze ważenie!Pozdrawiam!
ibiza1984
4 lipca 2013, 08:22Uwielbiam pęczak i takie risotto to jest dla mnie najlepsze jedzenie na świecie!