Waga w górę 40 dkg... Raz w dół, raz w górę, jak na huśtawce. Zaczynam się do tego przyzwyczajać, a szkoda. Wolałabym oczywiście, by każdy tydzień kończył się minusową wagą, ale nie można mieć wszystkiego od razu.
W ubiegłym tygodniu zmieniłam dietę na Vitalekką, ale nie pasuje mi, więc wróciłam do Siły Błonnika, chociaż wydaje mi się, że ma coraz mniej smaczne i mniej interesujące menu. Na szczęście mogę sobie wymieniać, albo korzystać z własnej intuicji i własnych potraw. Tego też się już nauczyłam i bardzo się z tego cieszę.
Jesień ma w sobie tyle kolorów i smaków, nie mogę zrezygnować z owoców, które są teraz najsmaczniejsze i jest ich najwięcej, więc codziennie staczam z sobą walkę, którą oczywiście przegrywam. Ale to taka smaczna i słodka przegrana. Korzystam w nadmiarze z jesiennego bogactwa, więc moja waga i tak jest dla mnie łaskawa :)
A Wy dajecie sobie radę ze słodką owocową pokusą?
Taka dziwna kanapka, ale o dziwo, smaczna, chociaż sama bym takiej nie wymyśliła :)))
zyfika
3 października 2013, 15:11Kochana,co tam u ciebie,nic się ostatnio nie odzywasz.Mam nadzieję,że dalej dzielnie dietkujesz i że wszystko jest ok.
Kapitalna
14 września 2013, 09:52Oj Bema co tydzień nie moze byc idealnie...najważniejsze ze sie nie poddajesz i nie wpalaszuje na pomysł by diete zawiesić. Powodzonka:)
zyfika
14 września 2013, 09:31Jesien to czas na nasze polskie,pyszne jablka!Mniam,mniam.To akurat na diecie nie jest zabronione.Poza tym mam teraz faze na brzoskwinie i nektarynki,tez na diecie zalecane wiec nie jest zle.
mariolka1960
14 września 2013, 08:24kazde sezonowe owoce mnie kusza i to bardzo,ale jakos na razie walcze z ta pokusa slodka
LillyNav
14 września 2013, 08:00owocki są smaczne... i zdrowe! :)