Tytuł wpisu w pamiętniku odchudzania:
wtorek

Dzień może nie idealny, ale lepszy od wczorajszego. Rozpoczęłam go o 6:00 lekką gimnastyką. Z początku trudno mi było się dobudzić, ale szybko to minęło a nastrój z każdą minutą stawał się lepszy. Moje wysiłki na razie są śmiechu warte i dziecinnie proste, ale tak sobie myślę, że to i tak dużo więcej niż nic. Na razie muszę uważać, żeby się nie przeforsować i nie przeciążyć chorych stawów. Organizm z czasem powinien być silniejszy, nabrać krzepy na tyle, że zdrowie się poprawi i będzie można robić więcej i dłużej, a póki co...

aktywność:
3 serie po 10x skłonów przeplatanych ze skrętami tułowia (10x skłony, 10x skręty i tak na zmianę, po 30 jednych i drugich)
3 serie po 20x skośnych skłonów przeplatanych wymachami ramion w lekkim półprzysiadzie
20x skrętów tułowia
4 serie po 20x na nogę - odwodzenie do boku
20x skrętów tułowia
4 serie po 15x prostych brzuszków
2 serie po 15x (na każdą stronę) unoszenie bioder na boku
10x unoszenie bioder z leżenia na wznak

W sumie jakieś 20 minut lekkiej gimnastyki. Potem obudziło się moje małe dziecko i po zawodach. Mimo to czułam się naładowana pozytywną energią na cały dzień. Z jedzeniem poszło mi gorzej i niestety pierwszy posiłek udało mi się zjeść dopiero 5h po obudzeniu.

posiłki:
9:10 kawa bez cukru
11:15 serek wiejski light, małe opakowanie
12:50 sałatka: pomidor, ogórek małosolny, seler naciowy, parówka drobiowa, sałata rzymska, jogurt naturalny, ogórek małosolny, pieprz i sól (miseczka, na oko jakieś 330 g), szklanka letniej przegotowanej wody.

17:10 - mini aktywność:
20x skrętów tułowia
2 serie po 10x na nogę - odwodzenie do boku
25x brzuszków prostych
25x brzuszków skośnych
Potem wróciła moja mała ze żłobka i musiałam skończyć ćwiczenia :/

cd. posiłki
17:20 - 5 łyżek rosołu z makaronem; dużo arbuza (ok. pół kg) na dodatek polany odrobiną wina
18:30 - 2 łyżki białego ryżu (byłam głodna i przez tego arbuza insulina poszybowała mi w kosmos i załączyło mi się ssanie na maksa; o mało co nie zjadłam 2 kawałków szarlotki, już sobie nawet je ukroiłam i położyłam na talerzu, ale potem pomyślałam, że to kolejny cukier i po tych kawałkach będę znowu chciała więcej i że to kolejny kg na wadze do zrzucenia - tylko to mnie powstrzymało).

Sporo można by poprawić z dzisiaj i mam nadzieję, że właśnie jutro będzie lepsze niż dziś. Teraz chyba najlepszym co mogę zrobić będzie pójście spać, żeby mieć rano siłę i czas zwlec się z łóżka na ćwiczenia i przygotowanie sobie jedzenia do pracy.

Pozdrawiam wszystkich, którzy tu zajrzą, a najbardziej 580Selene, która mnie zmotywowała.
Dobrej nocy.