Tytuł wpisu w pamiętniku odchudzania:
I nie ma że boli.


Ostatnio cały czas walczę o wymarzoną sylwetkę, ale widzę że włożony w to przeze mnie wkład nie idzie na marne. Mimo, że ten plan ćwiczę od zaledwie 3dni to już jestem w stanie stwierdzić, że widzę jak najbardziej zadowalające mnie efekty. Aż ciekawa jestem jak wiele zmieni się do końca tych wakacji.

Dzisiaj jak wstałam dosłownie chyba w całym ciele odczuwałam ból - zakwasy, ale to dobrze, bo wiem, że dobrze ćwiczyłam i dałam z siebie wszystko. Uniesienie ręki do góry, szybsze kroki, zwykły skłon, a przy tym wszystkim niesamowity ból mięśni. Na obecną chwilę marzę o tym, żeby to jak najszybciej już minęło, ale z drugiej strony wciąż będę dążyć do tego właśnie efektu.

Nie ma, że boli, mimo wszystko trzeba dawać z siebie wszystko i cały czas iść do przodu. Nie możemy rezygnować po jednej porażce, bo im więcej trudności napotkamy na drodze do celu, tym bardziej docenimy to co spotka nas na końcu naszej walki.

Dlatego tyłek do góry i do roboty. Nic się samo nie zrobi. Bo naszym celem nie powinno być bycie lepszym od kogoś, lecz bycie lepszym od tego kim samemu było się wcześniej. A o to tak naprawdę nie jest trudno. Wystarczy jeden mały krok, później następny i jeszcze jeden. Z czasem nasze kroki zaczną stawać się coraz większe, przez co nasza droga do mety zacznie się skracać. Zaczniemy zauważać pierwsze efekty, z czasem same dla siebie staniemy się ogromną dawką motywacji.

Tak naprawdę wystarczy, że będziemy wierzyć w to ile sami jesteśmy warci i w to ile jesteśmy w stanie z siebie dać.